Kwestia ekscesów seksualnych w starożytnym Rzymie niewątpliwie obrosła legendą. Doskonale znane nam są wątki lubieżnych wyczynów trzeciej żony cesarza Klaudiusza, Valerii Messaliny. Ta żądna uciech nimfomanka bez wątpienia postawiła na nogi rzymską opinię publiczną.
Pliniusz Starszy w „Historii naturalnej” pisał:
Inne zwierzęta mają w pewnej chwili dość spółkowania-człowiek nigdy. Messalina, żona cesarza Klaudiusza, uważała widać, że rzeczą godną cesarzowej jest wezwać do współzawodnictwa jedną z najbardziej niesławnych kobiet wśród wykonujących zawód płatnych prostytutek;
i cesarzowa wygrała dwudziestym piątym kochankiem, po seksie trwającym noc i dzień1.
Nie jest to jedyne z hańbiących wyczynów cesarzowej, bowiem, jak podaje w jednej z satyr rzymski poeta, Juwenal, Messalina wymykała się nocą z cesarskiego pałacu, aby móc swobodnie oddawać się uciechom cielesnym w rzymskim lupanarze.
Posłuchaj, co znosić musiał Klaudiusz. Kiedy jego żona widziała, że zasnął-ta dostojna dziwka była tak bezwstydna, że wolała zwyczajny dywanik niż łóżko w cesarskim pałacu-mając tylko służącą za towarzyszkę, w czepku na głowie opuszczała dom. Kryjąc swe czarne włosy pod blond peruką, wkraczała do burdelu, woniejącego jeszcze używanymi, ciepłymi kołdrami, i zajmowała pokój, który dla niej rezerwowano; tam pod imieniem Lycisca oddawała się z gołymi piersiami i pomalowanymi na złoto sutkami i pokazywała brzuch, który niegdyś nosił ciebie, szlachetny Brytaniku. Czule przyjmowała wchodzących i od każdego żądała zapłaty. A gdy właściciel lupanaru odsyłał dziewczęta do domu, wychodziła smutna, po zamknięciu ostatniej celi, a w jej sromie wciąż jeszcze płonęło pożądanie. Wracała zmęczona przez mężczyzn, ale wciąż jeszcze niezaspokojona, z brudnymi policzkami, okopcona sadzą
z lamp, i wnosiła ze sobą smród burdelu w cesarskie poduszki2.
Skandaliczne zachowanie bez wątpliwości odcisnęło głębokie piętno na Messalinie. Jednak kres jej życia przypieczętowany został przez spisek na życie Klaudiusza. Cesarzowa nie była jego bezpośrednią inicjatorką. Pech chciał, że Messalina, zaślepiona miłością do Gajusza Syliusza (konsul w 48 roku) najpierw wyraziła zgodę na małżeństwo, dopuszczając się w ten sposób bigamii, następnie zaś przystała na propozycję Syliusza związaną z usunięciem cesarza. Kiedy spisek ujrzał światło dzienne, nie było już ratunku dla cesarzowej. Została zgładzona na oczach swej matki, Domicji Lepidy w ogrodach Lukullusa. Warto dodać, że wizerunek Messaliny usunięto ze wszystkich miejsc publicznych i prywatnych. Tym samym stała się ona pierwszą cesarzową rzymską skazaną na niepamięć (damnatio memoriae)3.
Ocena potomnych okazała się również mało łaskawa dla cesarza Tyberiusza. Za szczególnie kontrowersyjne uchodzą ostatnie lata jego życia. Cesarz spędził je na Capri, gdzie do dzisiaj na najwyższym skalnym klifie znajdują się pozostałości jego willi. Tam właśnie, według pogłosek, miały miejsce liczne deprawacje erotyczne. Swetoniusz w „żywocie Cezarów” szczegółowo opisał najbardziej wyuzdane praktyki seksualne, odbywające się
w cesarskim apartamencie.
W zaciszu wyspy Capri wymyślił urządzenie apartamentu pełnego sof, jako miejsca tajemnych stosunków miłosnych, dokąd ściągnięci zewsząd tłumnie chłopcy rozpustni i dziewczęta uprawiali wymyślony przez niego potworny stosunek, nazywany spintriae, w którym spleceni w potrójnym uścisku nawzajem się sobie oddawali, aby podniecać tym widokiem jego otępiałe zmysły. Sypialnie rozmieszczone w wielu miejscach pałacu ozdobił obrazami, rzeźbami o najbardziej rozwiązłych tematach i postaciach oraz zaopatrzył w księgi Elefantydy, aby nikomu w wykonywaniu jego czynności nie zabrakło wzoru do figury przez Tyberiusza zamówionej. Również w lasach i gajach urządził w różnych miejscach okręgi poświęcone Wenerze i umieścił w grotach i w wydrążonych jaskiniach młodzież obojga płci w strojach małych Panów i nimf. Z tego powodu już jawnie i powszechnie nazywano go Kapryneusem, wyzyskując dla tego dwuznacznika nazwę wyspy. Zniesławił się jeszcze bardziej rozpustnymi i obrzydliwymi czynami, których nie godzi się nawet opowiadać lub słuchać, cóż dopiero uwierzyć w ich prawdziwość. Mianowicie jakoby miał nauczać chłopców, pacholęta zaledwie, których nazywał rybkami, aby w czasie jego kąpieli krążyli mu między udami i nieznacznie podpływając, podniecali go językiem lub ugryzieniem4.
Wiarygodność opisu niewątpliwie jest dyskusyjna. Wątpliwości nie pozostawia natomiast negatywny stosunek opinii publicznej do cesarza, spotęgowany przez obiegowe plotki, które stały się narzędziem szerzenia społecznej niechęci. To, w jakim stopniu zniekształciły one wizerunek cesarza, pozostaje wielką niewiadomą.
Kwestia wynaturzonych praktyk seksualnych poruszona została także w jednym z rozdziałów „Zagadnień przyrodniczych” autorstwa Seneki Młodszego. O ile rozdział poświęcony opisowi sposobu funkcjonowania luster należy raczej do mało absorbujących, o tyle awersja w stosunku do poczynań niejakiego Hostiusza Quadra wzbudza zainteresowanie.
Jego zboczenia nie ograniczały się do jednej płci, pożądał mężczyzn, jak i kobiet. Kazał sobie zrobić lustra takie, jakie opisałem jako typ pierwszy, które wszystko pokazują większe niż w rzeczywistości, w których palec jest duży i gruby jak ręka. Kazał je powiesić tak, że będąc z mężczyzną, mógł widzieć wszystkie ruchy ogiera z jego tyłu i mógł się cieszyć fałszywą wielkością przyrodzenia swego partnera tak, jak gdyby było rzeczywiście tak wielkie. Faworytów rekrutował w publicznych termach i wybierał mężczyzn dobrze wyposażonych, ale jego wstrętna lubieżność napawała się ich dodatkowo przesadzonym widokiem. Przyznaj, że lustro w tym celu zostało wynalezione, żeby wyglądać lepiej! Rzeczy, jakie ten potwór mówił i robił (chciałoby się go wziąć za pysk i rozszarpać), są zbyt wstrętne, żeby o nich mówić. Kazał umieścić lustra ze wszystkich stron, żeby lepiej widzieć siebie podczas wszystkich swoich haniebnych wyczynów. Dotyczyło to również tajemnych poczynań, które człowiekowi ciążą na sumieniu i których każdy się wypiera, a on prezentował je nie tylko swoim ustom, ale nawet oczom. (…) Przyglądał się mężczyznom, którym kazał ze sobą robić najrozmaitsze rzeczy. Czasem oddawał się jednocześnie mężczyźnie i kobiecie i wystawiał im całe ciało, aby potem obserwować nieopisywalne czynności. (…) Jakież zawstydzające zachowanie! Być może został tak szybko zamordowany, że wcale tego nie zauważył; lepiej byłoby, żeby musiał we własnym lustrze obejrzeć, jak go zaszlachtowano5.
O ile homoseksualne stosunki analne były praktykowane przez wielu ludzi, o tyle przyznawanie się do tak haniebnych czynów jest zdaniem filozofa niewybaczalne. Dlatego też nie potępił on aktu zbrodni wymierzonego w Hostiusza Quadrę. Miało to bowiem zapobiec demoralizującym poczynaniom mężczyzny.
W starożytnym Rzymie, gdzie moralność seksualna podlegała surowym normom, seks był domeną małżeństwa i służył do prokreacji. Z kolei, niewierność czy rozwiązłość często traktowano jako niepodważalny argument unieważniający małżeństwo. Taki los podzieliło wiele cesarzowych, tracąc nie tylko reputację, ale nawet życie.
Rozrzutność, obżarstwo, a także rozwiązły seks – z tym bardzo często kojarzy nam się rzymska uczta. Jednak, ile jest w tym prawdy? Czy perwersyjne praktyki seksualne były rzeczywiście cyklicznym procesem każdej rzymskiej biesiady? Niewątpliwie posiadamy nieco przejaskrawione wyobrażenie względem tego wydarzenia. Australijski badacz, Alastair Blanshard, wini za to hollywoodzkie reprodukcje filmowe, które, jego zdaniem, ukazały nam więcej orgii niż tych, które miały miejsce w starożytnym Rzymie.