Serwiusz Sulpicjusz Galba był szóstym cesarzem rzymskim. Jego panowanie trwało zaledwie kilka miesięcy, jednak z uwagi na wcześniejsze czyny, zaliczyć go należy do grona zasłużonych Rzymian. Jakim człowiekiem był Galba? W czym przypominał Klaudiusza, a w czym współczesnego polityka?
Galba urodził się 24 grudnia 3 r. p.n.e. w znakomitej rodzinie Sulpicjuszów. Ród ten sławą okrył Serwiusz Sulpicjusz Galba, który w 144 r. p.n.e. objął urząd konsula. Innym z jego słynnych czynów miało być krwawe rozprawienie się z Luzytanami. Tak pisze o tym Swetoniusz: On to podobno, rządząc Hiszpanią jako propretor, zdradliwie wyciął w pień trzydzieści tysięcy Luzytanów. Okrutne metody toczenia wojny zwróciły na niego uwagę w Wiecznym Mieście. Oskarżył go o to sam Kato Cenzor, jednak Galba wybronił się dzięki najwspanialszej w swoim czasie wymowie. Pradziadek cesarza, również Serwiusz Sulpicjusz Galba, wziął udział w spisku Brutusa i Kasjusza. Dziadek władcy był historykiem, a jego ojciec konsulem.
Skomplikowane losy pierwszego cesarza spoza dynastii julijsko-klaudyjskiej wyjaśnia w Żywotach Cezarów Swetoniusz. Pisarz ten, co typowe zarówno dla niego, jak i rzymskiej przesądności, dużo uwagi poświęcił znakom i omenom. Wspomniał chociażby o tym, że Oktawian August, widząc pozdrawiające go dzieci, jedno z nich uszczypnął w policzek i powiedział mu, że zazna ono władzy. Tym młodzieńcem był oczywiście Galba. Warto zwrócić uwagę na przypis tłumaczki Żywotów Cezarów, Janiny Niemirskiej-Pliszczyńskiej, która wskazała, że Tacyt słowa wypowiedziane do Galby przypisywał Tyberiuszowi.
Jedną z pierwszych oznak surowości Galby Swetoniusz podaje już w informacjach biograficznych. Gdy Sulpicjusz stracił żonę, Emilię Lepidę, i dwóch synów, nie dał się już więcej uwieść żadnej partii. Warto nadmienić, że jedną ze starających się o niego niewiast była sama Agrypina, matka Nerona. Być może pewien wpływ na to miał fakt, że Agrypina trwała w sporze z teściową Galby. Swetoniusz pisze bowiem o Agrypinie: na pewnym zebraniu kobiecym została ostro zelżona słownie, a nawet czynnie przez matkę Lepidy.
Swetoniusz poświęcił wiele miejsca na opis surowości Galby. Wykazał się nią wobec swych nowych żołnierzy już dzień po objęciu stanowiska legata w Germanii. Gdy zobaczył klaszczących legionistów, wydał pisemny rozkaz, by trzymali ręce pod płaszczami. Zabraniał także swoim podkomendnym brania urlopów. Jeśli chodzi o pracę żołnierzy, nie czynił żadnych różnic między weteranami i rekrutami, każdy pracować musiał tak samo ciężko. Karność, jaką zaprowadził w swoim legionie, zapewniła mu nawet uznanie Kaliguli. Wielkim poważaniem cieszył się także u Klaudiusza, który ustanowił go namiestnikiem Afryki. Galba otrzymał tam misję stłumienia rozruchów, które wszczynali między sobą barbarzyńcy. Zadanie swoje wykonał, rzecz jasna, z imponującą skrupulatnością. W trakcie jednej z wypraw w teren, w którym trudno było zdobyć pożywienie, dowiedział się, że jego podwładny sprzedał swoją pszenicę. Gdy wojsku zaczęło brakować jedzenia, zabronił komukolwiek odstąpić swoją część rzeczonemu żołnierzowi. Ten w końcu zmarł z głodu. Galba przekazał w ten sposób, że nie będzie tolerować podobnych zachowań.
Po kampanii w Afryce, Sulpicjusz usunął się w cień, nie biorąc czynnego udziału w wielkim świecie cesarskiej polityki. Stan ten zmienił się dopiero w 60 r. n.e., kiedy to otrzymał Hiszpanię Tarrakońską. Rządził nią przez osiem lat. Swetoniusz wskazuje na to, że jego władza była zmienna i kapryśna. Wszelkie występki karał już nie tylko surowo, ale i okrutnie. Nieuczciwemu bankierowi kazał odrąbać ręce i przybić je do stołu przestępcy. Innym razem skazał obywatela rzymskiego na ukrzyżowanie. Oskarżony, powołując się na rzymskie obywatelstwo, domagał się złagodzenia wyroku. Sulpicjusz, wykazując się iście cmentarną ironią, nakazał postawić mężczyźnie krzyż wyższy od innych, a do tego pomalowany na biało. Po czasie jednak Galba zaczął sprawiać wrażenie coraz bardziej bezczynnego. Swetoniusz pisze, że było to celowe zagranie, które miało na celu nieprowokowanie Nerona. Posunięcia tego nie można z pewnością zaliczyć do skutecznych, bowiem przyszłemu cesarzowi udało się przechwycić pisma, z których wynikało, że imperator kazał go zamordować.
Galba, biorąc pod uwagę liczne znaki i omeny, które wieszczyły mu władzę, oraz fakt, że Windeks podniósł w Galii bunt przeciw Neronowi, ogłosił się legatem senatu i narodu rzymskiego. Chociaż Sulpicjusz starał się być ostrożny, to i tak ledwie uszedł z życiem z zamachu przeprowadzonego przez wysłanych mu w darze z Rzymu niewolników. Na duchu jeszcze bardziej podłamała go wieść o śmierci Windeksa. Potem przyszła jednak i lepsza nowina: Neron nie żyje. Co więcej, wiele osób złożyło Galbie przysięgę wierności. Serwiusz Sulpicjusz ruszył więc, by zdobyć tron Imperium.
Aura surowości nie była jednak wtedy jedyną, która go otaczała. Zaczął uchodzić również za człowieka chciwego i okrutnego. Tak pisze o tym Swetoniusz: Oto na przykład miasta prowincyj hiszpańskich i galickich, które ociągały się zbyt długo z przystąpieniem do niego, ukarał bardzo ciężkimi daninami, niektóre zburzeniem murów obronnych, oficerów garnizonów miejscowych i prokuratorów skazał na śmierć razem z żonami i dziećmi. Co więcej, gdy mieszkańcy Tarrakony ofiarowali mu złoty wieniec z dawnej świątyni Jowisza wagi piętnastu funtów, kazał go stopić, zażądał dodania jeszcze trzech uncyj złota, której do owej wagi brakowało. Opinii o Galbie nie poprawiły z pewnością jego czyny po wjeździe do Rzymu. Oto mianowicie, gdy marynarzy floty cesarskiej, których Nero z wioślarzy zamienił na regularnych żołnierzy, usiłował zmusić do powrotu w dawne szeregi, ci odmawiali żądając tym uparciej zwrotu ich orła i sztandarów. Wypuścił na nich jazdę, rozpędził, na domiar zdziesiątkował. Rozwiązał także kohortę germańskiej straży, która do tej pory wiernie starała się strzec życia kolejnych władców. Oddział ten wysłał z powrotem do Germanii nie wypłaciwszy żadnych odszkodowań. Sulpicjusz uznał bowiem, że Germanie sprzyjali Dolabelli, którego posądzał o zbyt daleko idącą ambicję polityczną.
Chcąc odpowiedzieć na pytanie postawione w nagłówku, warto przyjrzeć się drugiej twarzy Galby. Do tej pory jawił się jako mąż ze wszech miar surowy, czasem okrutny i chciwy. W pewnym sensie pozostał taki nawet po objęciu tronu, jednak kluczowe są tutaj jego wybiórczość i hipokryzja. Swetoniusz zaznacza, że Sulpicjusz potrafił dobrze zarządzać państwem, jednak jego przewiny więcej mu przyprawiały nienawiści, niż dobre czyny szacunku. W Żywotach Cezarów czytamy: Rządzili nim trzej ludzie, którzy byli powszechnie zwani jego „pedagogami”, ponieważ mieszkali razem z nim na Palatynie i nie opuszczali go ani na chwilę. Niezwykle przypomina to Klaudiusza, któremu zarzucano, że władają za niego greccy wyzwoleńcy, Narcyz i Pallas. Trzema najbliższymi zausznikami Galby byli Tytus Winiusz, Korneliusz Lakon i wyzwoleniec Icelus, któremu nadał przydomek Marcjanus. Swetoniusz pisze, że cała trójka czyniła wiele niegodziwości i nadużyć, a cesarz pozwalał im siebie samego wyzyskiwać bez umiaru. Swetoniusz nie wspomina co prawda konkretnych przewin wymienionych osób, jednak można się tego w pewnym stopniu domyślić po wskazaniu przez historyka ich cech charakteru. Winiusz uchodził za wielkiego chciwca. Lakon z kolei z podrzędnego urzędnika sądowego wyrósł na dowódcę pretorianów, nieznośny przez swą butę i tępotę umysłu. Icelus zaś, ze zwykłego wyzwoleńca, stał się nagle kandydatem na prefekta gwardii pretoriańskiej.
Część Rzymian Galba rozzłościł także anulowaniem darowizn przyznanych przez Nerona, a także, co ważniejsze, nakazaniem zwrotu większości z nich. Jeśliby aktorzy i szermierze sprzedali to, co niegdyś otrzymali w darze, polecił odebrać nabywcom, ponieważ tamci nie mogą zapłacić, zużywszy już pieniądze. Dalej pisze Swetoniusz: Natomiast zgadzał się, aby wszystko przydzielali jego towarzysze i wyzwoleńcy za pieniądze albo rozdawali przez protekcję: dochody państwowe, zwolnienia od świadczeń, kary dla niewinnych, zwolnienia od kar przestępców.
Najbardziej jednak lud rzymski Sulpicjusz Galba rozzłościł oszczędzeniem Halota i Ofoniusza Tigellinusa, ponoć najbardziej niegodziwych wśród towarzyszy Nerona, dla których domagano się kary śmierci. Cesarz tymczasem nie dość, że postanowił ich ocalić, to jeszcze zaszczycił Halota najintratniejszą prokuraturą. Co więcej, w obronie Tygellina wydał publiczne obwieszczenie, ganiąc lud za okrucieństwo.
Parafrazując Domicjana, rzec można, że władca, który przestępców nie karze, do przestępstw podżega. Galba przestępców karał bardzo surowo, tyle że nie wszystkich. Rozzuchwalony posiadaną władzą, zaniechał równego traktowania ludzi, swoim poplecznikom pozwalając niemal na wszystko. Serwiusz Sulpicjusz Galba zamordowany został 15 stycznia 69 r. n.e.. Na tron wstąpił wtedy Marek Salwiusz Oton, stając się kolejnym władcą roku czterech cesarzy.