Rozdziały
Podział czasu na dwie ery jest powszechnie znany i nie budzi kontrowersji. Gdy podda się go krytycznej analizie, pojawia się szereg pytań i wątpliwości, które chcę przedstawić w tym artykule.
Ustalenie daty założenia Rzymu
Wikipedia to bardzo popularne źródło informacji, chociaż może nie zawsze najlepsze, co zależy od wykorzystywanych źródeł. Widać to wyraźnie na podstawie hasła „ab urbe condita” – „od założenia miasta (Rzymu)”. Bezpośrednio samym hasłem zajmę się nieco dalej, a na początku zatrzymam się nad przypisami do niego, które pochodzą z podręcznika akademickiego pani Marii Jaczynowskiej pt. „Historia starożytnego Rzymu”, źródła, zdawać by się mogło, bardzo rzetelnego i ściśle naukowego. A oto wspomniane przypisy:
1. Starożytni czynili różne próby zestawienia chronologii rzymskiej z grecką, opartą na olimpiadach. Trudność sprawiało zwłaszcza obliczenie okresu między legendarnym przybyciem Eneasza po upadku Troi (1180 r. p.n.e.), a założeniem Rzymu. Według wersji Wergiliusza Rzym został założony w roku 848 p.n.e., Timajos ustalił tę datę na 814 r. p.n.e. uważając, że jednocześnie powstały Rzym i Kartagina. Fabiusz Piktor proponował rok 748, tę chronologię przyjął Dionizjusz z Halikarnasu, Cincius Alimentus sądził, że Rzym powstał w roku 729/728 p.n.e. Zaproponowana przez M. Terencjusza Warrona (I w. p.n.e.) data założenia Rzymu – 754/3 r. p.n.e. (trzeci rok VI Olimpiady) została przyjęta przez większość historyków rzymskich epoki cesarstwa. Na niej oparł chronologię Liwiusz w Ab urbe condita i w ten sposób przeliczano później lata liczone od założenia miasta. Trzeba tu jednak dodać, że data warrońska nie jest oparta na jakiejkolwiek podstawie dokumentalnej, a jedynie wyspekulowana. Punktem wyjścia tych obliczeń było przyjęcie jako pewnej daty początków republiki rzymskiej. Annaliści rzymscy zakładali, że okres królewski trwał 244 lub 245 lat, co odpowiada 7 generacjom po 35 lat każda. Ponieważ Fabiusz Piktor przyjął jako datę ustanowienia republiki rok 504, założenie Rzymu przez Romulusa wypadałoby na rok 748, Warro zakładając, że republika powstała w 509/508 r. przyjął jako datę początków Rzymu rok 754/7531.
W powyższych przypisach występują starożytni autorzy, z których każdy na swój sposób określał datę założenia Rzymu. Oczywiste jest, że wymienieni w przytoczonych wyżej przypisach autorzy starożytni, jeżeli już obliczali datę założenia Rzymu, to, logicznie rzecz biorąc, przyjmowali ją jako rok 1, a nie jakikolwiek inny, bo nikt nie zaczyna liczyć czasu od końca, a dopiero czasy sobie współczesne określaliby zgodnie ze swoimi obliczeniami. I tak Timajos z Tauromenion, Fabiusz Piktor, czy Cincius Alimentos żyjący w III wieku przed naszą erą, dla czasów sobie współczesnych przyjęliby lata około czterechsetne, a Wergiliusz, czy M. Terencjusz Warron przyjęliby lata około siedemsetne, gdyż żyli w I wieku przed nasza erą. M. Terencjusz Warron w żaden sposób nie mógł przyjąć roku 754/3, ani jako roku założenia Rzymu, ani, co logiczniejsze, jako czasów sobie współczesnych, ponieważ zmarł w roku 27 przed naszą erą, a 754 lata od założenia Rzymu upłynęły dopiero w roku 1 naszej ery, kiedy to M. Terencjusz Warron już dawno nie żył. Rok 1 naszej ery został ustalony dopiero w VI wieku naszej ery przez Dionizego Scytyjskiego, zwanego też Mniejszym. Czytając informacje podane przez M. Jaczynowską na temat ustalania daty założenia Rzymu można odnieść wrażenie, że daty te określone zostały już po wprowadzeniu podziału czasu na 2 ery i uwzględniały rok startowy naszej ery. Na pewno nie mogli zrobić tego wymienieni autorzy starożytni, gdyż żyli w III lub I wieku przed naszą erą, kiedy to o podziale czasu na dwie ery im się nawet nie śniło. Jak zatem traktować ustalenie daty założenia Rzymu? Wszak na tej dacie opiera się cała chronologia od starożytności po czasy współczesne.
M. Jaczynowska pisze: „Zaproponowana przez M. Terencjusza Warrona (I w. p.n.e.) data założenia Rzymu – 754/3 r. p.n.e. (trzeci rok VI Olimpiady) została przyjęta przez większość historyków rzymskich epoki cesarstwa. Na niej oparł chronologię Liwiusz w Ab urbe condita i w ten sposób przeliczano później lata liczone od założenia miasta.” Wydaje mi się, że wykazałam wyżej, iż M. Terencjusz Warron w żaden sposób nie mógł zaproponować tej daty, więc opieramy się w chronologii na zupełnie niepewnych danych, chyba, że jest to tylko nieścisłość i brak precyzji w zapisie tej informacji w podręczniku akademickim. Zadziwiający jest też np. zapis: „rok 754/3 p.n.e.”, który pozwala na absurdalny wniosek, że M. T. Warron, żyjąc w I wieku przed naszą erą uwzględnił malejący upływ lat, co w żadnym wypadku nie jest możliwe, chyba, że na ustalenia chronologiczne starożytności trzeba patrzeć zupełnie inaczej, a na pewno nie tak jak to przedstawione jest w podręczniku akademickim Marii Jaczynowskiej „Historia starożytnego Rzymu”.
Maria Jaczynowska wzmiankuje o próbach zestawienia chronologii rzymskiej z chronologią grecką opartą na olimpiadach. W Wikipedii pod hasłem „ab urbe condita” przedstawiona jest tabela ilustrująca to zagadnienie, w której, zgodnie z logiką, rok założenia Rzymu przyjęty jest jako 1.
Porównanie kalendarzy
Lata według olimpiad |
AUC |
Kalendarz gregoriański |
1. rok 1. olimpiady |
— |
776 p.n.e. |
4. rok 6. olimpiady |
1 |
753 p.n.e. |
4. rok 194. olimpiady |
753 |
1 p.n.e. |
1. rok 195. olimpiady |
754 |
1 n.e. |
4. rok 694. olimpiady |
2753 |
2000 |
4. rok 697. olimpiady |
2765 |
2012 |
Wyjaśnienia wymaga skrót AUC, obecny w powyższym zestawieniu. W Wikipedii mamy wyjaśnienie: „Ab urbe condita lub anno urbis conditae (AUC lub A.U.C.) – łacińskie wyrażenie oznaczające „od założenia Miasta” (Rzym), co wydarzyło się, według obliczeń, 21 kwietnia roku 753 p.n.e.
Była to jedna z wielu[1] metod używanych w czasach rzymskich przez historyków do liczenia lat przeszłych, gdy w użytku był kalendarz rzymski i juliański. System ten, zaproponowany przez Warrona, został zastąpiony przez Anno Diocletiani (A.D.), który z kolei został stopniowo wyparty przez Anno Domini (A.D.).
Niektórzy współcześni historycy[kto?] twierdzą, że wyrażenia tego tak naprawdę nie używano w świecie antycznym i używanie go w taki sposób pojawiło się dopiero współcześnie. Występuje ono wszelako np. w księdze XVIII, rozdziale 107 „Historii naturalnej” Pliniusza Starszego: Pistores Romae non fuere ad Persicum usque bellum annis ab urbe condita super DLXXX (w Rzymie nie było piekarzy aż do wojny z Perseuszem przez ponad 580 lat od założenia miasta), albo w ks. XXXV rozdziale 22 tegoż, gdzie znowu następuje datowanie tym systemem. Podobnie u innych autorów, jak Pompejusz Festus, Sekstus Juliusz Frontyn, Gelliusz, Tytus Liwiusz, Serwiusz„.
Chciałabym zatrzymać się nad zestawieniem kalendarza rzymskiego z kalendarzem greckim opartym na olimpiadach. Nie znalazłam informacji od kiedy w Grecji liczony był czas według olimpiad, ale na pewno nie znał tego sposobu Tukidydes (V wiek p.n.e.), jeden z najbardziej racjonalnych dziejopisarzy greckich. W swoim dziele „Wojna peloponeska” w dwóch miejscach wzmiankuje o olimpiadach (s. 155 i 318), ale podaje tylko zwycięzcę, a zupełnie nie odnosi ich do chronologii, jak gdyby nic nie wiedział która to z kolei była olimpiada. Tak więc w V wieku p.n.e. na pewno nie liczono kolejno olimpiad. Co charakterystyczne, Tukidydes w swoim dziele nie posługuje się żadnym kalendarzem, a kolejne lata wojny odnotowuje zliczając następujące po sobie lata i zimy, co uważa za najdokładniejszą metodę chronologiczną. Zdany więc był na własną pamięć i skrupulatność, nie mniej popełnił błędy, omijając 6 rok wojny, a 17 liczył podwójnie.
Moim zdaniem chronologia opiera się na niepewnej podstawie, jaką jest data założenia Rzymu, która z całą pewnością budzić powinna wątpliwości, zarówno jeśli chodzi o czas jej ustalenia jak też właściwe autorstwo i późniejsze jej stosowanie.
Ludwik Piotrowicz w 3 tomie Wielkiej Historii Powszechnej – „Dzieje Rzymskie” – stwierdza, że rachuba Warrońska jest bezwzględnie fałszywa, nie mniej nie kwestionuje jego autorstwa odnośnie ustalenia daty założenia Rzymu na rok 753 p.n.e., a przyznaje, że mimo fałszywości trzymamy się jej w obliczeniach.
Sam rok założenia Rzymu najprawdopodobniej jest fałszywy, absurdalna jest wzmianka jakoby Rzym powstał dokładnie 21 kwietnia 753 roku p.n.e. Równie niewiarygodne są informacje, wymieniające starożytnych autorów takich jak: Wergiliusz, Timajos, Fabiusz Piktor, Cincius Alimentus czy M. Terencjusz Warron i przypisujące im określenie dat założenia Rzymu, niemożliwych z punktu widzenia logiki. Uważam, że taka informacja powinna być w podręczniku akademickim uściślona, o ile to możliwe, lub chociaż skomentowana. Niestety, również Ewa Wipszycka w „Vademecum historyka starożytnej Grecji i Rzymu” podaje podobne, nieścisłe i nielogiczne informacje odnośnie ustalenia daty założenia Rzymu w starożytności, cytuję:
Wbrew obiegowym pojęciom, w starożytności posługiwano się erą od założenia Rzymu (ab urbe condita), jedynie wyjątkowo. Ten sposób liczenia dat znajdziemy dopiero w historiografii nowożytnej. Erudyci rzymscy nie potrafili dojść do zgodnego określenia daty założenia Rzymu. Największym powodzeniem w starożytności cieszył się rok 752 p.n.e. Spotykamy go u Dionizjusza z Halikarnasu, w Fastii Consulares Capitolinii, Fastii Triumphales Capitolinii. Powszechnie znana była data ustalona na 754/753 r. p.n.e. przez przyjaciela Cycerona, Attyka, w jego zaginionej kronice (Liber annalis), a następnie przyjęta przez Warrona (i stąd nazywana warrońską). Tę właśnie uznała za miarodajną historiografia nowożytna. Polibiusz (II w. p.n.e.) umieszczał założenie Rzymu w 751 r. p.n.e., historyk rzymski Cincius Alimentus (III w. p.n.e.) w 729/728 r. p.n.e., historyk grecki Timajos (356 – 260 p.n.e.) w 814 r. p.n.e., poeta rzymski Enniusz (239 – 169 p.n.e.) – około 875 r. p.n.e.”(s. 557).
Określenie, kto i kiedy ustalił funkcjonującą obecnie datę założenia Rzymu pozostaje sprawą otwartą, na pewno nie mogli tego zrobić wymienieni wyżej autorzy starożytni, na których powołuje się Maria Jaczynowska w podręczniku akademickim „Historia starożytnego Rzymu”, czy Ewa Wipszycka w „Vademecum historyka starożytnej Grecji i Rzymu”. Niestety nie wiem z jakich źródeł korzystały wymienione wyżej autorki, a na pewno istotne byłoby sprawdzenie, jak sprawa ustalenia daty założenia Rzymu ujęta jest w źródłach starożytnych.
Podział czasu na dwie ery
Według źródeł historycznych, podziału czasu na dwie ery dokonał mnich Dionizy Scytyjski, zwany też Mniejszym, na polecenie papieża Jana I, w VI wieku naszej ery, dokładnie w 525 roku. Punktem wyjścia dla nowej ery miał być rok narodzin Jezusa, niestety ów mnich pomylił się w swoich obliczeniach, ustalając datę narodzin Jezusa na rok 754 od założenia Rzymu, podczas gdy datę tę należałoby cofnąć o 5 lub nieco więcej lat (Biblia Tysiąclecia – tablice chronologiczne). Kim był mnich Dionizy Mniejszy, który stworzył powszechnie dziś używaną rachubę czasu? Odpowiem posługując się fragmentem artykułu Redaktora Naczelnego Nowej Gazety Trzebnickiej pt. „Skąd się wzięła aktualna rachuba lat”?
Dionizy pochodził ze Scytii (prawdopodobnie to dzisiejsza Dobrudża w Rumunii), jednak niemal całe życie spędził w Rzymie, gdzie zmarł w 540 roku. Należał do największych uczonych swej epoki, jednak określał siebie pokornie przydomkiem „Mniejszy”(Exiguus”). Posiadał bogatą wiedzę teologiczną i astronomiczną, biegle znał język grecki i łaciński.
Na prośbę papieża Jana I w 525 roku Dionizy opracował tabelę zawierającą daty obchodzenia Wielkanocy. Istniejący i obowiązujący wówczas wykaz autorstwa Cyryla Aleksandryjskiego był doprowadzony do roku 531. Na podstawie skomplikowanego systemu kalendarza księżycowego i słonecznego Dionizy opracował ruchome daty świętowania Wielkanocy na dalsze 95 lat, czyli od 532 do 626 roku. Dionizy odrzucił rachubę lat według popularnej wówczas ery dioklecjańskiej, według której obliczano dotychczasowe obchody Wielkanocy. Era ta zaczynała się od panowania Dioklecjana (284 rok), jednego z największych cesarzy rzymskich i zarazem najbardziej okrutnych prześladowców chrześcijan. Dionizy świadomie pominął stosowanie tej ery, uzasadniając to następująco: „Nie chcieliśmy włączać do naszych obliczeń pamięci bezbożnika i prześladowcy, który był raczej tyranem niż władcą”.
Dionizy zwracał szczególną uwagę na teologiczne znaczenie swojej rachuby czasu. W myśl tych założeń mniej interesowała go chronologia. Dla niego decydujące było to, że narodzenie Jezusa było momentem przełomowym w historii ludzkości. Początkiem i źródłem nadziei zbawienia.
Żeby było ciekawiej, sam Dionizy Mniejszy nie używał przyjętej przez siebie rachuby do oznaczania jakichkolwiek innych wydarzeń czy faktów, poza wspomnianymi tabelami obchodów Wielkanocy. Jak to się stało, że mimo to rachuba rzymskiego mnicha wprowadzona w VI wieku do dziś łączy narody świata i stanowi istotny element wspólnego dziedzictwa kulturowego? Jaka była droga upowszechnienia się myśli Dionizego? Do jej rozpowszechnienia przyczynił się wielki dziejopisarz z VIII wieku, św. Beda Wielebny, zwany też Czcigodnym. Stosował on konsekwentnie w opisach dawnych i współczesnych wydarzeń historycznych obliczenia w stosunku do narodzin Jezusa. W ten sposób utrwalił dzieło rzymskiego mnicha. Wkrótce w Anglii pojawiły się pierwsze dokumenty prywatne i królewskie, które przyjmowały jako podstawę datowania, narodzenie Jezusa. Tak więc ten sposób datowania upowszechnił się najpierw na Wyspach Brytyjskich, następnie w państwach karolińskich, by w XI wieku upowszechnić się także w Italii. Hiszpania przyjęła nowy sposób rachuby lat dopiero w XIV wieku, a ujednolicenie w całej Europie nastąpiło w roku 1700, gdy w Rosji, na mocy specjalnego ukazu cara Piotra Wielkiego wprowadzono rachubę lat od narodzenia Jezusa.
Dziś nie wyobrażamy sobie chyba innego sposobu obliczania dat, dlatego można powiedzieć, że rachuba Dionizego ma nie tylko wymiar praktyczny, ale także jednoczący ludzkość. Posługuje się nią ogromna część ludzkości niezależnie od światopoglądu i wyznania. Łączy więc narody świata i stanowi ważny element wspólnego dziedzictwa kulturowego.
Dziś powszechnie wiadomo, że Dionizy popełnił błąd w swych obliczeniach daty narodzin Jezusa. W rzeczywistości należało przyjąć datę o kilka lat wcześniejszą. Mówi się, że od 4 do 7 lat. Czy istnieje więc konieczność reformy kalendarza, jak niektórzy czasem sugerują? Próbując odpowiedzieć, warto sobie uzmysłowić skomplikowane i różnorodne sposoby obliczania lat w starożytności. Dionizy Mniejszy nie był historykiem i nie prowadził szczegółowych badań historycznych. Jako teolog szczególną uwagę przywiązywał natomiast do teologicznego umacniania dat i wydarzeń. Rok narodzenia Jezusa ustalił w ten sposób, że umieścił go na początku jednego z cykli wielkanocnych (liczących 19 lat), a więc w pierwszym jego roku. Uczynił tak po to, by podkreślić, że Chrystus jest początkiem wszystkiego, od Niego wszystko się zaczyna. „Zgodnie z tymi przyjętymi założeniami teologicznymi, była to rachuba prawidłowa” – podkreśla ks. Józef Naumowicz”.
Podsumowując, nie wiadomo na jakiej podstawie Dionizy Scytyjski ustalił datę założenia Rzymu, w jaki sposób dokonał obliczeń i to z perspektywy ponad 1300 lat? Podobnie można zapytać o przesłanki do określenia roku narodzenia Jezusa. Można przyjąć z dużą dozą pewności, że mnich Dionizy nie wprowadził malejącego układu lat dla okresu przed naszą erą, ponieważ nie był historykiem a teologiem i sam nie stosował własnej rachuby czasu. Określił jedynie ruchome daty świąt Wielkanocy. Pozostaje więc pytanie: kto wprowadził obecną rachubę czasu odnośnie wszystkich wydarzeń starożytności aż do 525 roku, kiedy to Dionizy określił rok startowy naszej ery? Od tego momentu, czyli od roku 525, ale nie wcześniej można było wprowadzić malejący układ dat dla okresu przed naszą erą i rosnący od roku 1 naszej ery. Dopiero wówczas można było określić np. to, że era dioklecjańska zaczynała się w roku 284, czy też to, że Dionizy przyjął za początek nowej ery rok narodzenia Jezusa właśnie w 525 roku. Według kalendarza rzymskiego, czyli od założenia miasta był to rok 1279 (754+525).
Chronologia w „Wojnie peloponeskiej” Tukidydesa – V wiek p.n.e.
Tukidydes to autor, urodzony, jak się przyjmuje w 471 lub 460 roku przed naszą erą, uważany jest za pierwszego historyka ujmującego historię z czysto racjonalistycznego punku widzenia, który dał początek naukowej historiografii. Prześledziłam jego dzieło głównie pod kątem chronologii.
Tukidydes pisze: „W moim opisie wypadki biegną po kolei wg pory letniej i zimowej.” (Księga 2, 1, s.87). Dokładniej swoją metodę, jak i jej uzasadnienie przedstawia na podstawie jednego z traktatów zawartych między Lacedemończykami a Ateńczykami, a czyni to w sposób następujący:
Traktat zawarto za eforatu Plejstolasa, czwartego dnia ostatniej dekady miesiąca artemizjos, a w Atenach za archontatu Alkajosa, szóstego dnia ostatniej dekady miesiąca elafebolion. […] Traktat zawarto z końcem zimy, gdy się miało ku wiośnie, natychmiast po miejskich Dionizjach, po dziesięciu latach i kilku dniach od chwili najazdu na Attykę i początku tej wojny. Żeby się o tym dokładniej przekonać, trzeba obliczyć poszczególne odcinki czasu, a nie ustalać chronologii wstecz, na podstawie wyliczania nazwisk naczelników państw, za których urzędowania wydarzyły się pewne wypadki, albo innych ludzi piastujących tę czy ową godność. Ta metoda jest niedokładna, gdyż nie określa, czy dany wypadek zdarzył się na początku, w środku, czy pod koniec czyjegoś urzędowania. Kto zaś będzie liczył tak jak ja, według pór letnich i zimowych, przekona się, że oba te okresy dają rok i że ta pierwsza wojna trwała przez dziesięć pór letnich i tyleż zim.
– Księga 5, 19-21 s. 300
Powyższy przykład jasno obrazuje jakim problemem dla historyków starożytności była chronologia i jak trudno było ją określić bodaj w sposób przybliżony. To samo wydarzenie, czyli w tym wypadku traktat, był różnie umiejscowiony w czasie przez obie zainteresowane strony, bo każda z nich odwoływała się do swojego urzędnika, czy też do swoich miesięcy, jeżeli takie były ustalone, a jak wynika z powyższego cytatu, miesiące lacedemońskie nie pokrywały się z ateńskimi. W dziele Tukidydesa jest jeszcze tylko jedno odniesienie do lat panowania władcy, czyli w sumie dwa w całej pracy. Oto odnośny fragment: „W trzynastym roku panowania Dariusza, kiedy w Lacedemonie eforem był Aleksypidas, w dolinie Meandra zawarty został […] układ…” (Księga 8, 57-58; s.488). W pozostałych przypadkach liczone są kolejne lata i zimy, dające razem rok, zaczynający się na wiosnę.
W cytowanym wyżej fragmencie, na tle przeróżnych trudności chronologicznych, bardzo ciekawie jawi się sformułowanie: „po dziesięciu latach i kilku dniach”. Jak autor te kilka dni zarejestrował? Podobna sytuacja ma miejsce w Księdze 5, 27; s.303, : „Wojna trwała dwadzieścia siedem lat i kilka dni”. Co za niebywała dokładność przy jednoczesnym braku jednego, stałego kalendarza i opieraniu się na kolejnych porach letnich i zimowych, które w każdym roku różnie się kończą i zaczynają. Czy autor dodając te kilka dni do 27 lat, nie przymrużył przypadkiem oka? Podobnie musiał chyba uczynić, gdy posłużył się czymś w rodzaju proroctwa, cytuję:
Jeśli się zaś doda do pierwszej dziesięcioletniej wojny następujący po niej okres wątpliwego pokoju i dalsze lata wojny i zliczy je według poszczególnych okresów, to okaże się, że wojna trwała dwadzieścia siedem lat i kilka dni i że spośród wszystkich przepowiedni ta jedna sprawdziła się w pełni. Przypominam sobie bowiem, że stale, zarówno na początku wojny, jak i w czasie jej trwania, powszechnie opowiadano, że wojna ta ma trwać trzy razy po dziewięć lat.
– Księga 5, 27 s.303
Jak wynika z powyższego, przepowiednie i proroctwa są charakterystyczne nie tylko dla Biblii. Jak się bardzo chce, to każde proroctwo może się spełnić, wystarczy pokój nazwać wątpliwym i zaliczyć do wojny.
W tekście pracy Tukidydesa występują różne sformułowania odnośnie chronologii. Najczęściej powtarzają się określenia: „tej samej zimy”, „tegoż lata”, „następnej zimy”, „zaraz wiosną następnego roku”, itp. Zdarzają się też takie jak: „następnego lata w porze dojrzewania zboża”(Księga 3, 1, s.151), „następnego lata, gdy zboże się kłosi”(księga 4, 1 s.215), „tego samego lata na krótko przed winobraniem”(Księga4, 83-85; s.260), „tej samej zimy w czasie przesilenia dnia z nocą„(Księga 8, 39-40; s.477)
Z powyższych przykładów wynika jasno, że Tukidydes, przekazując następstwo opisywanych wypadków, nie odwoływał się do żadnego kalendarza, więc można sądzić, że takowy po prostu nie istniał. Gdy określał czas wydarzeń opierał się prawie wyłącznie na obserwacji przyrody i pogody, która, jak wiadomo, jest z roku na rok bardzo zmienna. Zapewne dlatego opisywana akcja nie ma określonych jakichkolwiek ram czasowych. Wojna peloponeska zawieszona jest w chronologicznej próżni, bez oznaczonego początku i końca, czyli mogła wystąpić w dowolnym wieku, zarówno przed nasza erą jak i w naszej erze. Na podstawie dzieła Tukidydesa nie da się wojny peloponeskiej umiejscowić w czasie.
W „Wojnie peloponeskiej” Tukidydesa zwracają uwagę bardzo nieprecyzyjne sformułowania typu: „w jakiś czas potem”, „niedługo potem”. Moim zdaniem wynika z tego, że na Peloponezie nie funkcjonował stały kalendarz, bądź autor nie miał do niego dostępu, a jeśli istniały jakieś kalendarze, to na pewno różne w różnych gminach Peloponezu i raczej wyrywkowe niż ciągłe. Z całą pewnością nieliczni mieli do nich dostęp. Tukidydes, podobnie jak inni historycy, zdany był więc na własną pamięć i skrupulatność. Zapisywał on kolejne okresy lato-zima, najczęściej w następujący sposób: „dobiegła końca zima, a wraz z nią pierwszy rok wojny„, lub kolejny. Nie został w ten sposób odnotowany szósty rok wojny oraz 19 i 20, natomiast 17 występuje 2 razy, przed 18 i po 18. Może to błąd w druku lub w tłumaczeniu, ale najbardziej prawdopodobne, że to błąd Tukidydesa, o jaki nie trudno przy liczeniu lat wg kolejnych pór letnich i zimowych, bez pomocy jakiegokolwiek kalendarza.
Tukidydes na pewno interesował się astronomią, o czym świadczą wzmianki o zaćmieniach słońca, np.: „zaćmienie słońca, zdarzające się częściej, niż to z dawniejszych czasów wspominano” (Księga 1, 24, s.17), lub; „Zaraz z początkiem następnego lata, w czasie nowiu, zdarzyło się częściowe zaćmienie słońca; w tym samym miesiącu nastąpiło trzęsienie ziemi” (Księga 4, 53-55, s.242). Czyżby miał on coś wspólnego z kapłanami egipskimi, a nawet więcej, skoro potrafił zaobserwować częściowe zaćmienie słońca? Zjawisko to, to przecież niewielka i krótkotrwała zmiana natężenia światła. Skąd w ogóle wiedział o zaćmieniu słońca, ba, potrafił zaobserwować nawet zaćmienie księżyca. W przypisach do „Wojny peloponeskiej” podane są dokładne daty zaćmień słońca wzmiankowanych przez Tukidydesa, np.: „zaćmienie słońca: dnia 3 sierpnia 431 r.” (przypis do s.103), lub „zaćmienie księżyca: 27 sierpnia 413 r.” (przypis do s.434). Przyznaję, że byłam bardzo ciekawa kto jest autorem tego rodzaju przypisów. Odpowiedź okazała się bardzo prosta, wystarczyło zajrzeć na stronę tytułową „Wojny peloponeskiej”, gdzie można przeczytać co następuje: „Z języka greckiego przełożył przedmową i przypisami opatrzył Kazimierz Kumaniecki”
Interesuje mnie niezmiernie w jaki sposób tłumacz, Kazimierz Kumaniecki ustalił daty zaćmień słońca i księżyca, jak też wszystkie pozostałe, dotyczące opisywanych przez Tukidydesa wydarzeń, a podane w przypisach. Na podstawie starożytnego tekstu „Wojny peloponeskiej” określenie jakichkolwiek dat jest niemożliwe. Wyjaśnienie tej sprawy byłoby niezwykle interesujące.
Malejący układ dat w opracowaniach
W dziele Tukidydesa wszystkie liczby zapisane są słownie, jak sprawdzałam, również w oryginale greckim liczby zapisane są słownie. Charakterystyczne jest też to, że nie występują żadne daty, sporadycznie pojawia się dzień miesiąca zapisany słownie oraz jego nazwa, przy czym wyraźnie widać, że nazwy miesięcy były różne w różnych miastach, a ich czas trwania był zróżnicowany, czyli miesiące nie pokrywały się ze sobą. Istniał więc ogromny bałagan i zupełna dowolność w kalendarzach księżycowych, o ile w ogóle istniały.
Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa w opracowaniach, takich np. jak „Dzieje Grecji” N. G. L. Hammonda, lub „Dzieje Rzymskie” Ludwika Piotrowicza, albo „Dzieje Greckie” Tadeusza Wałek-Czarneckiego i Stanisława Witkowskiego. Chronologia tych wielkich opracowań jest zadziwiająca. W wymienionych wyżej pracach występują bardzo liczne i bardzo szczegółowe daty, dotyczące nawet bardzo drobnych i błahych wydarzeń, oczywiście w porządku malejącym dla okresu przed naszą erą i w sposób rosnący dla naszej ery. Kto i kiedy te daty powprowadzał i, co najważniejsze, w jaki sposób, na jakiej podstawie? Stać się to mogło najwcześniej w VI wieku naszej ery, kiedy to Dionizy Scytyjski podzielił czas na dwie ery, tak więc od czasów opisanych np. przez Tukidydesa minęło ponad 1000 lat. Moim zdaniem z tak odległej perspektywy czasowej nie było możliwe wprowadzenie tak szczegółowej chronologii. Wnikając głębiej w problem chronologiczno – cyfrowy, można dojść do wniosku, że ten znamienny układ dat mógł być wprowadzony dopiero w XIV wieku naszej ery, bo daty są zapisane cyframi arabskimi, wcześniej znanymi w Europie tylko w wąskim gronie matematyków, np. stosował je matematyk włoski Fibonacci (1175-1250), a najstarszy na naszym kontynencie zapis liczby w systemie arabskim pochodzi z 1138 roku. Któż mógł uczynić tak niebywałą rzecz jak idealnie spójny system chronologiczny, obejmujący niemal całą Europę, Afrykę i Azję, a jednocześnie pozostać nieznanym dla historii? A może to wymienieni wyżej autorzy omawianych opracowań historycznych powprowadzali te liczne i szczegółowe daty do swych prac w XX wieku naszej ery? Po 2000 czy 3000 lat od zaistnienia odpowiadających im wydarzeń i bez żadnego oparcia w źródłach starożytnych…
Zanim przejdę do próby rozwiązania tej zagadki, chciałabym dla zobrazowania problemu przytoczyć przykłady tekstów wymienionych wyżej autorów wielkich opracowań, w których występuje przypisany dla okresu przed naszą erą, malejący układ lat. Posłużę się w tym celu cytatami z „Dziejów Grecji” N. G. L. Hammonda, które zostały napisane na podstawie przekazów historyków starożytnych, takich jak: Herodot, Tukidydes, Pauzaniasz, Diodor Sycylijski, Dionizjusz z Halikarnasu, Liwiusz, Plutarch, Ksenofont, Polibiusz i wielu, bardzo wielu innych źródeł osobowych i nieosobowych, wymienionych w niezwykle obszernych przypisach. Podobny układ dat występuje także w 2 i 3 tomie Wielkiej Historii Powszechnej. W 3 tomie Wielkiej Historii Powszechnej, czyli „Dziejach Rzymskich” Ludwika Piotrowicza występuje obok malejącego, również rosnący ciąg dat, obejmujący kolejne lata panowania cesarzy rzymskich, aż do 488 roku naszej ery. Wszystkie daty i liczby zapisane są cyframi arabskimi, które nie mogły zostać wprowadzone wcześniej niż w XIV w. n.e., przynajmniej wg stanu dotychczasowej wiedzy na ten temat. Zadziwiające, że nigdzie nie ma nawet wzmianki na temat tak nieprawdopodobnie wielkiego dzieła jak ustalenie chronologii dla obu er. A oto przykłady malejącego układu dat w opracowaniu N.G.L. Hammonda pt. „Dzieje Grecji”:
Cytat 1: „Od września r. 411 do czerwca r. 410 miastem Ateny rządziło Pięć Tysięcy.”
„Dz. Grecji” s.482 – Tukidydes (460 – 400 p.n.e.) VIII 96 – 98
Cytat 2: „Peloponezyjczycy mogli utrzymać garnizon w Bizancjum od r. 410 aż do zimy 408/407″
„Dz. Grecji” s.488 – Diodor Sycylijski (I w. p.n.e.) XIII 65, 5 – 67
Cytat 3: „Sparta nie podjęła żadnej znaczniejszej akcji między lipcem r.420 a tymże miesiącem w r. 418 […], w czasie zimy r. 419/418 wysłano tylko 300 ludzi, którzy mieli wzmocnić garnizon w Epidauros.”
„Dz. Grecji” s. 454 – Tukidydes V 34; 49 – 57
Cytat 4: „Skione padło po dwuletnim oblężeniu w lecie r. 421; dorosłych mężczyzn wybito, pozostałą ludność sprzedano do niewoli. Ten akt okrucieństwa ( jak to już przewidywał Diodotos w r. 427), wzmocnił jeszcze wolę oporu w zbuntowanych państwach.”
„Dz. Grecji” s.452 – Tukidydes V 32, 1; 35, 1; 39, 1
Cytat 5: „Argos […] pokonało ostatecznie Spartę pod Hysiaj w r.669. Osłabienie prestiżu Sparty i powodzenie Argos zachęciły zapewne Pisę, która w r.668 zbuntowała się przeciwko Elidzie, a w r.660 uzyskała kontrolę nad świętym okręgiem w Olimpii. […] następnie ok. r.640 zbuntowali się Messeńczycy”
„Dz. Grecji” s.179 – 180 – Pauzaniasz IV 14 – 24 s.362; Herodot (485 – 425 r. p.n.e.) III 47, I 82
W przytoczonych przykładach zwraca uwagę niezwykła wręcz szczegółowość chronologii, która dokładnie umiejscawia w czasie nawet drobne i mało istotne wydarzenia, a które na pewno nigdzie nie zostały zanotowane. Podana jest nawet data przepowiedni Diodotosa (cytat 4)… Pod cytatami podałam stronę z „Dziejów Grecji”, na których dane wersy się znajdują, jak też uwzględniłam występujące tam indeksy odsyłające do przypisów, skąd przepisałam dane o starożytnych źródłach tam wymienionych. W większości przypadków źródłem starożytnym jest „Wojna peloponeska” Tukidydesa, więc z oczywistych względów sprawdziłam odpowiednie miejsca w dziele Tukidydesa. Okazało się, że nie znalazłam tam żadnych podstaw do ustalenia jakiejkolwiek daty, a co dopiero do tak szczegółowej chronologii, jaka ma miejsce w omawianych cytatach. Myślę, że u innych autorów starożytności może być tylko gorzej z chronologią, bo spośród nich wszystkich właśnie Tukidydes uważany jest za najbardziej racjonalnego i naukowego dziejopisarza. Pozostaje więc otwarte pytanie: skąd w „Dziejach Grecji” N.G.L. Hammonda wziął się ten frapująco szczegółowy i spójny system dat? Podobnie w opracowaniach takich jak 2 i 3 tom Wielkiej Historii Powszechnej. W tekście obu tomów, w odróżnieniu od „Dziejów Grecji” N. G. L. Hammonda, brak jest jakichkolwiek odniesień do bibliografii, w której występują wyłącznie źródła zachodnie z XIX i XX wieku.
W przytoczonych cytatach poza charakterystycznym dla okresu przed naszą erą malejącym układem lat, interesujące są nazwy miesięcy: lipiec, wrzesień, czerwiec oraz przełom dwóch kolejnych lat w zimie, np. zima 408/407, co wskazuje na to, że posługiwano się kalendarzem opracowanym przez Juliusza Cezara, jak się przyjmuje w 46 r. p.n.e., (lub przez kapłana egipskiego Sozygenesa, działającego na zlecenie Cezara). Z całą pewnością według kalendarza juliańskiego rok zaczynał się 1 stycznia, czyli w zimie i dzień ten przypadał co roku o tej samej porze, ponieważ Juliusz Cezar przyjął w swoim kalendarzu długość roku odpowiadającą długości czasu w jakim Ziemia okrąża Słońce. Niewytłumaczalne, jak kalendarz utworzony w roku 46 p.n.e. mógł być wprowadzony do wcześniejszego okresu, czyli np. we wspomnianym roku 408/407 ( cytat 2), lub na przełomie 418/419 (cytat 3), mimo, że wiadomo, iż wtedy nie funkcjonował w Grecji jednolity, stały kalendarz, a tym bardziej słoneczny, na którym można by się oprzeć. Owszem, najprawdopodobniej były używane kalendarze księżycowe, w których rok zaczynał się na wiosnę, ale różne w różnych miastach – państwach greckich. Istnieją także wzmianki na temat kalendarza greckiego, związanego z erą Seleucydów zaczynającą się w r. 312 p.n.e. Posłużył się nim autor Ksiąg Machabejskich, gdzie, o dziwo, przedstawia, zapisując słownie, rosnący ciąg dat – od 137 do 177 – co dla okresu przed naszą erą jest zupełnie nietypowe. Mam wrażenie że autor Ksiąg Machabejskich chciał pokazać, że jedynie rosnący układ lat, jest układem logicznym i naturalnym, natomiast układ malejący nigdy nie może być wprowadzany na bieżąco przez autora opisującego jakieś dzieje, ale musi być sztucznie wprowadzony z jakiejś perspektywy czasowej, czyli po ustaleniu granicy er. Jak traktować chronologię przedstawioną za pomocą kalendarza ery Seleucydów? Uważam, że podobnie jak wszystkie ustalenia chronologiczne starożytności – z dużym krytycyzmem, są to raczej miedziane żetony do liczenia, niż prawdziwe nominały. Zadziwiające i zarazem symptomatyczne, że taką właśnie sugestię daje twórca słowa „ERA”, które oznacza „miedziane żetony do liczenia” („Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” Władysława Kopalińskiego). Zapis przy słowie „era” ma wydźwięk przesłania dla potomnych od genialnego autora podziału czasu na 2 ery, jest swego rodzaju wskazówką jak traktować chronologię er, pozwala także wysnuć wniosek, że był on nie tylko „Bogiem Czasu”, ale i lingwistą – „Bogiem Słowa”.
Porównanie chronologii w „Dziejach Grecji” N. G. L. Hammonda i „Wojnie peloponeskiej” Tukidydesa
W tej części chciałabym przedstawić szczegółowe porównanie chronologii w antycznym oryginale z chronologią w opracowaniu, czyli zestawić „Wojnę peloponeską” Tukidydesa” i „Dzieje Grecji” N.G.L. Hammonda. Z przedmowy autora N. G. L. Hammonda do „Dziejów Grecji” można wywnioskować, że to sam autor sporządził aneksy do swojego dzieła, jak również wyjątkowo rozległe i skomplikowane przypisy źródłowe – 36 stron zawiłych skrótów i odnośników, co potwierdzić można cytatem:
Książka ta została napisana po dokładnym przebadaniu oryginalnych źródeł, na których opiera się nasza znajomość dziejów Grecji. Postanowiłem zatem podać w przypisach odnośniki do najbardziej podstawowych źródeł w nadziei, ze niejeden czytelnik zechce zajrzeć sam do starożytnych autorów, w przekładzie lub w oryginale, by wyrobić sobie własne zdanie. Brak miejsca nie pozwolił mi powoływać się na prace nowożytnych uczonych(…)
Po zapoznaniu się zarówno z pracą źródłową jak i opracowaniem mam wątpliwości, czy N.G.L. Hammond w ogóle zaglądał do oryginału „Wojny peloponeskiej”. Gdyby to zrobił, musiałby zauważyć, że w antycznym dziele nie ma żadnych dat, co więcej brakuje jakichkolwiek podstaw aby je określić. Podejrzewam, że tak przypisów, jak i aneksów nie tylko sam nie sporządził, ale nawet nie czytał, bo przecież, gdyby to zrobił, to zauważyłby, że nowożytni uczeni licznie występują w przypisach, a ponadto nie zamieściłby tak niedorzecznego zdania na końcu aneksu pt. „Data ataku na Plateje w r. 431”, które cytuję:
W roku 1953 żniwa także były opóźnione: na równinie zaczęły się 13 maja, ale następnie przeciągnęły się aż do okresu miedzy 27 maja a 10 czerwca, kiedy to zboże zostało już przeważnie zżęte, ale część była jeszcze na pniu w dniu 28 czerwca.
Przedziwnym trafem we fragmencie dotyczącym V wieku przed naszą erą pojawia się rok 1953, chyba naszej ery? Dość niedorzeczne są szczegóły odnośnie „opóźnionych żniw zaczynających się dokładnie 13 maja”, a szczególnie ich wyjątkowo szczegółowo opisany przebieg, jakby to było istotne. W omawianym aneksie, dotyczącym ataku na Plateje w r. 431 równie niedorzecznie, a nawet kpiarsko wygląda częste powoływanie się na Tukidydesa w sprawie innych dat, podczas gdy starożytny autor w oryginalnym dziele żadnych dat nie podaje, co więcej na podstawie jego dzieła zupełnie nie można wywnioskować w jakich ramach czasowych wojna peloponeska miała miejsce. Charakterystyczne, że sama data ataku na Plateje, czyli rok 431 jest przyjęta jako pewnik, bez żadnego dowodu i jakiejkolwiek analizy czy wzmianki ją uzasadniającej, chociaż ona powinna być w tym aneksie najważniejsza. Natomiast szczegółowo, ale mało konkretnie analizowana jest data zaćmienia słońca w r.424, cytuję odnośny fragment aneksu:
Hippokrates (Vict. 3, 1) ustala koniec zimy na wiosenne zrównanie dnia z nocą, które możemy datować dokładnie na 24 marca, Tukidydes jednak prowadził zapewne niemal każdego roku własne obserwacje i na ich podstawie mógł umieszczać koniec zimy nieco wcześniej lub nieco później, prawdopodobnie między naszym 20 a 27 marca. Przyjęcie tego okresu jako początek wiosny, a także – wg terminologii Tukidydesa – lata, zgadza się z zaćmieniem słońca z 21 marca 424 r. (Th.IV 52, 1)…
Przytoczyłam nieco szerszy kontekst gdyż dobrze obrazuje on opisaną tu „metodykę chronologiczną” Tukidydesa, chociaż nie wiadomo skąd się ona wzięła, bo w „Wojnie peloponeskiej”, jak wyjaśniałam wcześniej, Tukidydes jej nie stosuje. Zwraca uwagę szczególna zawiłość i niedokładność tej tzw. „metodyki chronologicznej”. Jeżeli chodzi o dokładną datę zaćmienia słońca, to we wskazanym miejscu w „Wojnie peloponeskiej” Tukidydesa, czytamy: „Zaraz z początkiem następnego lata, w czasie nowiu, zdarzyło się częściowe zaćmienie słońca; w tym samym miesiącu nastąpiło trzęsienie ziemi (Księga 4, 50-52, s.242). Jak z takiej informacji można przejść do dokładnego określenia daty: dzień, miesiąc i rok? Czyżby chybiony wybór źródła? Jeśli nie było jakiegokolwiek kalendarza, a nie było, bo gdyby istniał Tukidydes na pewno by się nim posługiwał, a określanie czasu odbywało się na podstawie obserwacji przyrody oraz zależało od pamięci obserwatora, to wszystkie źródła starożytności, do czasu wprowadzenia stałego kalendarza i podziału czasu na dwie ery, mają podejrzaną chronologię. Głównym problemem jest zbytnia szczegółowość dat w zestawieniu z różnorodnością kalendarzy starożytnych i bałaganem w nich występującym oraz odległą perspektywą czasową dzielącą opisywane wydarzenia od momentu wprowadzenia chrześcijańskiej rachuby lat.
Kto, kiedy i dlaczego podzielił czas na dwie ery?
Kiedy czytałam „Dzieje Grecji” N.G.L. Hammonda, czy 2 i 3 tom „Wielkiej Historii Powszechnej”, próbowałam szukać logicznego wytłumaczenia dla przedziwnej chronologii, niestety niezgodnej z elementarnymi zasadami logiki i bez żadnego oparcia w oryginalnych pracach dziejopisarzy starożytnych. Jedyna możliwość to wprowadzenie „poprawek” chronologicznych już po ustaleniu podziału czasu na 2 ery do wszystkich dzieł napisanych wcześniej, bo, jak już zaznaczyłam, żaden dziejopisarz pisząc jakąkolwiek historię nie może na bieżąco stosować malejącego układu dat, gdyż musiałby liczyć czas od końca, co jest nielogiczne, nienaturalne i niemożliwe. Ze względu na ogromną ilość i szczegółowość dat, wprowadzenie ich z późniejszej perspektywy było raczej niewykonalne. Poza tym, kto przy zdrowych zmysłach dokonywałby nielogicznych zmian i to z perspektywy ponad 1000 i więcej lat? Taki wariant, jaki został przedstawiony wyżej – nie wchodzi więc w grę.
Sensowne wyjaśnienie tej sytuacji jest tylko jedno – najpierw był pomysł podziału czasu na 2 ery, przy czym chodziło głównie o inaugurację naszej ery – ery chrześcijaństwa, której rok startowy upamiętniać miał narodzenie Człowieka – Boga, a tym samym utwierdzić chrześcijaństwo. Bardzo możliwe, że chodziło także o wprowadzenie jednolitego, stałego kalendarza, tak, aby chronologia była już uporządkowana na wieki, co się w dużym stopniu udało i z całą pewnością jest ogromnym osiągnięciem cywilizacyjnym. Dopiero pomysł podziału czasu na 2 ery był inspiracją do tworzenia odpowiedniej podbudowy dziejopisarskiej i preparowania innych tzw. świadectw historycznych. Wszystko to działo się w I wieku naszej ery. Należy więc uświadomić sobie, że wszystkie dzieła, które przetrwały do naszych czasów, a których powstanie datuje się na okres starożytności, zarówno przed nasza erą jak i z początków naszej ery, mają wątpliwą chronologię.
Z powyższego wynika, iż musimy z całą wyrazistością uświadomić sobie, że to co do tej pory uważane było za dzieje Grecji, Rzymu, Egiptu, Persji, Izraela, Judy itd. przypadające na okres przed naszą erą, ma co najmniej podejrzaną chronologię. Można też wątpić, że podział czasu na dwie ery dokonany został dopiero w VI wieku naszej ery. Budzić to powinno poważne wątpliwości, jeśli weźmie się pod uwagę wyjątkowo spójną i szczegółową chronologię sprzed podziału, a dziwnym trafem idealnie do tego podziału dostosowaną, po prostu zbyt idealnie, zważywszy na ogromne różnice pomiędzy różnymi rejonami Europy, Azji czy Afryki, a za pewnik przyjąć można fakt, że na pewno nie funkcjonował w tych rejonach jednolity kalendarz, który mógłby chociaż częściowo tłumaczyć tak idealnie zgodną i bardzo szczegółową chronologię i to zarówno w naszej erze jak i w odległych czasach sprzed naszej ery. A co najdziwniejsze, ta wyjątkowo zgodna i szczegółowa chronologia jest wszechobecna w odległych czasowo opracowaniach pochodzących z XX wieku, a nie ma jej w oryginalnych dziełach starożytnych.
Podział czasu na 2 ery dawał ogromne możliwości Temu, który tego dokonał. Mógł swobodnie poruszać się po osi czasu zarówno wstecz, jak też wyskakiwać o kilka czy kilkanaście wieków do przodu, co można określić jako tzw. predatację i postdatację. Swoją twórczość, swoje osiągnięcia i dokonania przypisywał różnym, fikcyjnym osobom na rozległej przestrzeni dziejowej – od zamierzchłej przeszłości do czasów nowożytnych, zaś historię I wieku naszej ery umieścił w innych ramach czasowych, ze względu na cenzurę ówczesnych władców, którym nie na rękę było rzeczywiste przedstawienie ich haniebnych działań związanych głównie z wprowadzaniem chrześcijaństwa. Wyraźne poszlaki terroru i okrucieństwa towarzyszącego narodzinom nowej, czy też odnowionej wiary znaleźć można w Biblii. Omawiam to zagadnienie w innych artykułach. Raczej trudno spodziewać się wzmianek na temat cenzury w tekstach cenzurowanych, ale istnieją dość czytelne sugestie na ten temat. Autor Drugiej Księgi Machabejskiej, charakteryzując swój pisarski trud, używa symptomatycznego porównania: „Podobnie niełatwo jest temu, kto przygotowuje ucztę i pragnie zaspokoić upodobania innych” (2 Mch 2, 27), czyli niekoniecznie własne. W „Dziejach Grecji” N. G. L. Hammonda można również znaleźć zdanie świadczące o kontrolowaniu prac pisanych: „Ateńczycy mieli świetnie wyćwiczoną pamięć, gdyż na podstawie jednorazowego tylko wysłuchania musieli osądzać sztuki, mężów stanu i więźniów” (Dzieje Grecji s.512). W Drugim Liście Piotr pisze: „To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest do prywatnego wyjaśniania” (2P 1, 20), można więc wnioskować, że jeżeli wyjaśnianie proroctw nie mogło być dowolne i swobodne, to tym bardziej podlegało kontroli pisanie jakichkolwiek tekstów. Można też domyślać się kto był głównym cenzorem w I wieku naszej ery. Właśnie ze względu na ostrą i bezwzględną cenzurę, prace dziejopisarzy starożytnych są mało wiarygodne historycznie, co przejawia się także w bardzo szczególnych cechach ich twórczości. Zdaniem Ludwika Piotrowicza, autora „Dziejów Rzymskich” – III tomu „Wielkiej Historii Powszechnej”, największym zagrożeniem dla wiarygodności i ścisłości historycznej był fakt, iż twórczość dziejopisarska była domeną retorów. Pisze:
Na miejsce krótkich, suchych zapisków, zestawiających zachowane z ubiegłych wieków wiadomości kronikarskie, pojawiają się wielkie opracowania, tym obszerniejsze i więcej wyczerpujące, im dalsze omawianych czasów, ożywione przez barwne i obfite szczegóły, jako też liczne mowy, włożone w usta osób działających2
Moim zdaniem, to bardzo słuszne spostrzeżenie, w istotny sposób podważające wiarygodność starożytnych źródeł, w tym w szczególny sposób dotyczy to Biblii, zarówno jeśli chodzi o wyjątkowo szczegółowo opisane wydarzenia jak i przyjętą do tej pory chronologię. A tak na marginesie, bardzo jestem ciekawa kto i kiedy opracował tablice chronologiczne, zamieszczone na końcu w Biblii Tysiąclecia, bardzo szczegółowe i dokładne, sięgające zamierzchłych czasów przed naszą erą, a dotyczące prawie wszystkich wydarzeń biblijnych, które są dokładnie umieszczone w czasie, poczynając od roku 1800 przed naszą erą i zsynchronizowane z innymi wydarzeniami w Azji, Europie i Afryce. Na pewno nie zostały opracowane na podstawie Biblii, bo poza Księgami Machabejskimi, nie ma w Piśmie żadnych dat. Nigdzie nie mogłam znaleźć informacji na ten temat.
Na pytanie kto i kiedy podzielił czas na 2 ery szczegółowych wyjaśnień udzielam w kolejnym artykule.