Rozdziały
Bitwa pod Sentinum (295 p.n.e.) była zwycięstwem Rzymian nad Samnitami. Bitwa była ponoć największą bitwą stoczoną na italskiej ziemi od założenia Rzymu. Według przekazu Liwiusza o zwycięstwie legionów zdecydowało tzw. „devotio” – rytualne poświęcenie się wodza w zamian za zwycięstwo legionów.
Tło wydarzeń
Starożytni Rzymianie byli nastawieni wyjątkowo wojowniczo do reszty znanego im świata. Charakteryzowała ich również ogromna wiara w to, że bogowie często mieszają się w sprawy śmiertelników. Przykładem tego może być śmierć ich śmiertelnego wroga – króla Pyrrusa. Uważali bowiem, że zginął on na skutek interwencji bogini. Dla Rzymian aktywność bogów na polach bitewnych były czymś normalnym i oczywistym. Trwali w wierze, że najważniejsi rzymscy bogowie – Jowisz, Mars i Bellona – zawsze sprzyjają i wspierają rzymskie legiony. Liwiusz w swoich „Dziejach Rzymu od założenia miasta” opisuje taki znak podczas bitwy pod Sentinum w 295 roku p.n.e.
Geneza bitwy
Trzecia wojna samnicka wybuchła w 298 roku p.n.e., gdy Samnici podjęli próbę przyciągnięcia Lukanów do Związku Samnickiego – początkowo drogą dyplomacji, później siłą. Lukanowie natomiast zwrócili się do Rzymian z propozycją sojuszu, na który Rzymianie przystali zdając sobie sprawę, że kolejna wojna z Samnitami jest nieunikniona. Dwie nacje, które prowadziły ekspansjonistyczną politykę, mające w swoich szeregach potężnych wojowników, nie mogły koegzystować obok siebie w sposób pokojowy. Przystanie Rzymian na prośbę Lukanów oznaczało natychmiastowe rozpoczęcie działań wojennych. Niestety samo położenie Lukanii uniemożliwiało zaatakowanie Samnium od południowej strony, a istnienie przymierza oznaczało, ze Rzym kontroluje swoich sojuszników dookoła terytorium Samnitów. Gdyby jednak Samnici nie napotkali żadnego oporu, Lukanie byliby zmuszeni do wstąpienia do Związku Samnickiego, a inne plemiona italskie z południa poszłyby w ich ślady. W takiej sytuacji siły Samnitów – które i bez tego były już liczebne– przewyższyły by znacząco siły rzymskie. Tak więc trzecia wojna samnicka była wojną o prawo do dominacji na Półwyspie Apenińskim.
Bitwa
Siły koalicji antyrzymskiej dowodzone były przez samnickiego wodza Geliusza Egnacjusza i liczyły one ok. 40 tysięcy wojowników. Armia rzymska była dowodzona przez Kwintusa Fabiusza Rullianusa zwanym Maksymusem (Największym) oraz Publiusza Decjusza Musa. Początkowo samnicki dowódca nie chciał stawać do bitwy, wycofał się więc w kierunku Samnium – zapewne licząc na to, że uzyska posiłki w postaci oddziałów etruskich i innych ludów. Podyktowane było to tym, że niektóre plemiona italskie niezadowolone były z panoszenia się Rzymu i mogły udzielić wsparcia Samnitom, gdy ci maszerowali na północ, by spotkać się z Galami.
Rullianus Maksymus, który zimą poddał swoich legionistów morderczemu treningowi, wreszcie zaczął zbierać plony swojej pracy, ponieważ armia rzymska deptała Samnitom po piętach. Legiony Decjusza Musa dotarły na miejsce dwa lub trzy dni później i założyły obóz cztery mile od swojego wroga. Przez dwa dni oddziały rzymskie nękały Samnitów, a trzeciego dnia sprowokowana armia koalicji antyrzymskiej wyszła z obozu by stoczyć bitwę. Ze względu na wystawione siły, bitwa pod Sentinum miała być największą dotychczas stoczoną bitwą na italskiej ziemi. Tak wielu wojowników stających naprzeciw siebie musiało wzbudzić zainteresowanie samych bogów. Tytus Liwiusz podaje, że Mars dał znak:
Już stały w szyku obie linie, gdy wtem sarna wypłoszona z gór uciekając przed wilkiem przez pola wpadła między oba wojska. Potem zwierzęta skręciły w biegu w przeciwne strony, sarna do Galów, wilk do Rzymian. Wilkowi otwarto drogę między szeregami, natomiast Galowie łanie zabili. Wtedy jeden z żołnierzy pierwszego szeregu [antesignanus] powiedział: „W tamtą stronę zwróciła się ucieczka i klęska, gdzie widzicie leżącą łanie, święte zwierzę Diany; w tę stronę pobiegł zwycięski wilk Marsa, cały i zdrowy, i przypomniał nam nasze pochodzenie od Marsa, naszego założyciela.”
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, 10.27.8-10.27.9
Rzymianie bardzo uradowali się z tej przepowiedni i spieszno było im do starcia, zwłaszcza ludziom Decjusza Musa. Ruszył on z brawurowym atakiem na wroga lecz jego atak został odparty przez wojowników senońskich. Rullianus Maksymus ruszył wraz ze swoimi żołnierzami powoli zachowując szyk. Legioniści Decjusza Musa poszli w rozsypkę, mimo pomocy ze strony rzymskiej jazdy, a sam Decjusz Mus próżno próbował zatrzymać odwrót.
W tym momencie uznał, że nadeszła pora by dokonać tzw. devotio – poświęcenia siebie dla bóstwa w zamian za spełnienie jego prośby o zwycięstwo legionów. Warto nadmienić, że jego ojciec poświęcił się wcześniej w bitwie pod Weserą w 340 roku p.n.e. Modlitwa jaką złożył Decjusz Mus senior brzmiała:
Janusie, Jowiszu, ojcze Marsie, Kwirynie, Bellono, Lary, bogowie nowo przyjęci, bogowie opiekunowie ziemi naszej, bogowie, w których mocy jesteśmy i nieprzyjaciele, boskie cienie zmarłych do was się modlę, ze czcią was błagam, o łaskawość proszę i wołam, byście narodowi rzymskiemu Kwirytów dali moc i zwycięstwo, a nieprzyjaciół narodu rzymskiego Kwirytów dotknęli strachem, przerażeniem i śmiercią. Jak to wypowiedziałem słowami, tak za rzeczpospolitą, za wojsko, legiony i posiłki narodu rzymskiego Kwirytów poświęcam legiony i wojsko nieprzyjacielskie razem ze mną bogom podziemnym i ziemi.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, 8.9.6-8.9.8
Natomiast jego syn pod Sentinum dodał więcej zaklęć do ślubowania śmierci.
Strach i ucieczkę, śmierć i krew, gniew bogów niebieskich i podziemnych niosę przed sobą, przekleństwem zguby obarczam nieprzyjacielskie chorągwie, pociski i broń, a miejsce mojej śmierci będzie miejscem zniszczenia Galów i Samnitów.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, 10.28.16-10.28.17
Wypowiedziawszy te słowa Decjusz Mus, jak wcześniej jego ojciec, dosiadając konia przedarł się przez ustępujących rzymskich legionistów i ruszył w środek senońskiej piechoty. Liwiusz przekazuje, że w tym samym momencie, gdy rzymski konsul nadział się na broń wroga, szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Rzymian. W większości przypadków śmierć wodza powodowała ucieczkę armii, lecz śmierć Decjusza Musa spowodowała, że legioniści zawrócili i stawili czoła wrogom, których sparaliżował czyn konsula. Ostatecznie Rzymianie wygrali bitwę pozostawiając na polu bitwy około 8,7 tysiąca poległych legionistów, a unicestwiając 25 tysięcy wrogów i kolejnych 8 tysięcy biorąc w niewolę.
Podsumowując, o wyniku bitwy pod Sentinum przesądziły nie tyle ogromne liczby zaangażowanych po obu stronach ludzi czy zastosowane manewry taktyczne. Przede wszystkim zadecydować miała boska ingerencja.