Podesty do konia
Plutarch uznaje Gajusza Grakchusa za osobę, która po raz pierwszy w Republice Rzymskiej kazała stawiać małe kamienie przy drodze, aby jeździec mógł w czasie postoju, bez żadnej pomocy, dosiąść swojego wierzchowca.
Jeśli znajdziesz błąd ortograficzny lub merytoryczny, powiadom mnie, zaznaczając tekst i naciskając Ctrl + Enter.
Świat starożytnych Rzymian obfitował w szereg niesamowitych ciekawostek i informacji. Źródłem wiedzy o życiu ówczesnych Rzymian są głównie dzieła pozostawione nam przez pisarzy i dziejopisarzy. Rzymianie pozostawili po sobie mnóstwo dziwnych informacji i faktów, w które naprawdę czasami ciężko uwierzyć.
Zachęcam do podsyłania mi swoich propozycji oraz wskazywania ewentualnych poprawek lub nieścisłości.
Plutarch uznaje Gajusza Grakchusa za osobę, która po raz pierwszy w Republice Rzymskiej kazała stawiać małe kamienie przy drodze, aby jeździec mógł w czasie postoju, bez żadnej pomocy, dosiąść swojego wierzchowca.
Wyzwolenie niewolnika określano w antycznym Rzymie terminem manumissio (dosłownie „wypuszczenie spod ręki”). Pierwotnie taka praktyka odbywała się w miejscu publicznym, zwykle przed sędzią. Właściciel dotykał wówczas głowę niewolnika laską i pozwalał mu odejść. W praktyce jednak takie okazje odbywały się w gremium rodziny i przyjaciół, a niewolnik spożywał wspólną kolację z rodziną, dla której służył.
Cesarz Heliogabal słynął ze swoich transseksualno-orgiastycznych zachowań. Na przykład chciał poddać się operacji zmiany płci, która była niewykonalna w tamtych czasach.
Zwrot łaciński – furor teutonicus („teutońska furia”) – używany był na określenie agresywnych działań ludów germańskich. Po raz pierwszy pojawił się on w „Farsaliach” Lukana dla oddania cech przypisywanych przez niego Teutonom: okrucieństwa i szału bitewnego. Pod koniec II wieku p.n.e. północna Italia została najechana przez plemiona germańskie Teutonów i Cymbrów, których inwazja zagrażała suwerenności Rzymu.
Niewolnik w czasach antycznych to człowiek pojmany, uważany za zwierzę, które się utrzymuje przy życiu, ponieważ przynosi korzyść właścicielowi. Przydzielone mu nakłady żywieniowe zwracają się wraz z wykorzystaniem energii i pracy niewolnika.
Jak wiemy, starożytni byli niezwykle wyuzdani w swoich malowidłach i innych dziełach sztuki. Zachowało się wiele przykładów fresków rzymskich z widocznym fallusem lub inskrypcji nawiązujących do kwestii seksualnych. Jak się okazuje w mowie potocznej Rzymianie także lubili stosować seksualne porównania.
Niezwykle ważne przy posiadaniu słoni bojowych było zaopatrzenie się w doświadczonych poganiaczy tych zwierząt, czyli kornaków. Ich zadaniem było codzienne dbanie o zwierzę: karmienie, pojenie, czyszczenie, a w razie odniesienia przez nie ran lub w wypadku choroby specjalna pielęgnacja. Oprócz opieki nad słoniem najważniejszą funkcją kornaka było prowadzenie słonia.
Źródła rzymskie mówią o tym, że w czasie II wojny punickiej, gdy Rzymianie oblegali Kartaginę, część okrętów kartagińskich przełamała blokadę morską Rzymian i odpłynęła w kierunku Słupów Heraklesa. Nigdy potem już ich nie widziano. W ślad za nimi Rzymianie wysłali siedem okrętów Scypiona Emilianusa i geografa Polibiusza.
Rzymianie rzadko używali słoni w walce. Kilka sztuk zdobytych na Pyrrusie było obecnych na triumfie Maniusza Kuriusza Dentata w Rzymie w 275 roku p.n.e. Nie wiadomo jednak, co się stało z tymi zwierzętami później. Być może podzieliły one los ok. 140 słoni zdobytych przez Lucjusza Metellusa Pontyfeksa na Sycylii w walkach z Kartagińczykami, które po triumfie zwycięskiego wodza zginęły na arenie. Jak widać, wodzowie z miasta nad Tybrem nie doceniali początkowo walorów tych zwierząt. Na przełomie III i II wieku p.n.e.
Rzymskie wojny domowe w I wieku p.n.e. na tyle godziły w dobre imię narodu oraz państwa, że pierwszy cesarz – Oktawian August kazał zniszczyć wszelkie dokumenty związane z tą bratobójczą walką.