Rozdziały
Circus Maximus (dosłownie „Cyrk Wielki”) był najstarszym i największym cyrkiem rzymskim, usytuowanym pomiędzy wzgórzami Palatynu i Awentynu. Od VI p.n.e. do IV wieku n.e. cyrk wielokrotnie przebudowywano. Ostatecznie zdolny był on pomieścić około 250 tysięcy widzów. Jego długość wynosiła 544 metrów, a szerokość 129 metrów. Cyrk miał kształt prostokąta, którego jeden z boków był zaokrąglony.
Budowla i historia obiektu
Pośrodku areny znajdowała się tzw. spina. Był to długi i niski mur rozdzielający tory. Na jego podmurowaniu znajdowały się ołtarze bóstw, posągi, małe budowle kultowe albo dekoracyjne (np. fontanny, obeliski). Z dwóch stron muru umieszczano po trzy masywne słupki oraz po 7 przedmiotów: z jednej strony 7 jaj (septem ova), z drugiej 7 delfinów. Przedmioty te zdejmowano przy każdym, kolejnym okrążeniu dla kontroli ilości okrążeń.
Najstarszą częścią cyrku są pozostałości fundamentów drewnianego budynku stajni (carceres), pochodzące z 329 roku p.n.e. Od tego czasu cyrk podlegał wielu przeróbkom. W 194 roku p.n.e. dobudowano miejsca na widowni dla senatorów, a w 174 roku p.n.e. budynek został zastąpiony murowaną budowlą.
Ponieważ arena służyła nie tylko wyścigom, ale także przedstawieniom cyrkowym – za czasów Pompejusza odgrodzono widownię żelaznymi poręczami, które jednak nie spełniły swego zadania padłszy w 55 roku p.n.e. pod szarżą 20 rozszalałych słoni i powodując zrozumiałą panikę wśród tratowanych widzów. Pod wpływem tych wydarzeń Juliusz Cezar w 46 roku p.n.e. powiększył tor otaczając go kanałami z wodą (euripi), przebudował widownię oraz przerobił istniejące już w tym czasie murowane carceres.
W tym okresie Circus Maximus osiągnął już wielkie wymiary, bez trudu dając miejsca siedzące około 150.000 widzów i stając się centralną areną wyścigów (widowiska cyrkowe z czasem przeniosły się całkowicie do amfiteatrów) tak pasjonujących dla niemalże całej populacji Rzymu.
W 33 roku p.n.e. na polecenie Marka Agrypy na spinie ustawiono 7 delfinów. Za panowania Augusta dodano lożę dla cesarza (pulvinar) oraz ustawiono obelisk o wysokości 23, 7 m przywieziony z Heliopolis. W 36 roku n.e. cyrk spłonął. Odbudowany został przez cesarza Klaudiusza. Najprawdopodobniej to Klaudiusz był tym, który „zafundował” pierwsze kamienne siedzenia dla senatorów, zastąpił również drewniane mety – pozłacanymi z brązu i dodał elementy marmurowe w miejsce poprzednich – tufowych.
Za czasów Nerona pośrodku spiny umieszczono fontannę w kształcie delfinów. W 64 roku n.e. w czasie wielkiego pożaru cyrk został po raz drugi zniszczony. W późniejszym okresie cesarz Domicjan poza powiększeniem widowni (która dodatkowo jeszcze została zwiększona za cesarza Trajana) zwieńczył w 81 roku n.e., południowy szczyt budowli – łukiem triumfalnym na pamiątkę zwycięstwa nad Żydami. W tym czasie Circus Maximus osiągnął swoją monumentalną wielkość osiągając wymiary około 600 na 200 metrów i mogąc pomieścić w sumie (według rożnych oszacowań) od 255.000 do 385.000 widzów. Budynek po przeciwnej stronie łuku triumfalnego zawierał 12 bram startowych (carceres) – każda ozdobiona dwoma marmurowymi Hermesami. Ponad bramami znajdowała się trybuna, z której przewodniczący igrzysk przy dźwięku fanfar, białą chustą dawał sygnał do rozpoczęcia rywalizacji. Zniszczenia w wyniku kolejnego pożaru za panowania Domicjana zostały odbudowane w 104 roku n.e. przez Trajana. Podczas panowania Antoninusa Piusa część budowli zawaliła się, jednak zniszczenia zostały szybko odbudowane. Za rządów kolejnych cesarzy wprowadzono różne poprawki: za Karakalli poszerzono bramę, za Aureliana postawiono na spinie świątynię słońca, za Konstantyna Wielkiego dodano dodatkowe portyki i ozdobiono budynek złotymi kolumnami, a za Konstancjusza II ustawiono na spinie obelisk o wysokości 32, 5 metra przywieziony z Teb.
Wyścigi rydwanów
Różnorodne rodzaje akrobacji stanowiły „przygrywkę” do właściwego widowiska, którym były wyścigi rydwanów: dwukonnych bigae, trójkonnych trigae lub czterokonnych quadrigae. W użyciu były również zaprzęgi o większej ilości koni – z 10-konnym decemiuges – włącznie.
Wyścigi rydwanów odbywały się dookoła spiny. Zazwyczaj wyścig obejmował 7 okrążeń. To fascynujące widowisko porywało tłum, który z kolei zagrzewał do walki swoje stronnictwa. Istniały cztery partie. Każda z partii miała swoją barwę – biała, czerwona, niebieska lub zielona. „Biali” i „Czerwoni” byli w opozycji wobec cesarstwa, „Zielonych” popierał cesarz, zwolennikiem „Niebieskich” był Senat oraz arystokracja.
Przynależność do konkretnej frakcji wymusiła ekonomia – ogrom kosztów, który trzeba było ponieść dla zakupu, treningu i utrzymania koni oraz obsługi. Oprócz bowiem – cenionych na „wagę złota” – woźniców (aurigae), każda ze stajni zatrudniała ogromny i różnorodny personel: fornali (doctores), trenerów (magistri), weterynarzy (medici), dozorców (conditores), stajennych (succonditores), pokrzykiwaczy podniecających konie do biegu (iubilatores) i wielu innych, żeby nie popaść w manie wyliczania.
Publiczność rzymska uwielbiała te widowiska, gdzie niemalże bohaterskie wyczyny zawodników, zmienne koleje losu wyścigów, niebezpieczeństwo i brawura – wszystko to składało się na to, aby wyścig wywoływał zachwyty i pobudzał ciekawość. Nic dziwnego, ze po jednodniowych ludi (igrzyskach) młodej Republiki nastąpiły ludi tygodniowe i dwutygodniowe czasów Cesarstwa, a dzienna liczba wyścigów wzrastała od 12 – za czasów republikańskich – do około 100 za czasów Flawiuszów. Doszło do tego, że aby zmieścić się w czasie od wschodu słońca do zapadnięcia ciemności, trzeba było ograniczyć „świętą” liczbę 7 okrążeń toru do 5 za późnego Cesarstwa – sto wyścigów, każdy po około 2.8 km – wymusił tak drakońskie posunięcie.
Dodatkowym aspektem, który sprzyjał rozgorączkowaniu tłumu były zakłady pieniężne. Niejeden obywatel stracił majątek, a niejeden powożący życie. Woźnicą był niewolnik, który miał za pas wetknięty nóż w razie poplątania się cugli.
Zwierzęta biorące udział w wyścigach zakupywano w Italii, Afryce, Grecji, Armenii, ale przede wszystkim w Hiszpanii. Najlepsze cieszyły się taką sławą, ze ich imiona znajdujemy na krańcach Imperium wypisane na naczyniach, czy też ułożone w mozaikach. Zazwyczaj po trzech latach treningów następował 5-letni okres startów w wyścigach, kiedy to przystrojone w barwy odpowiedniej factiones, z gałązkami poprzypinanymi do łbów, w ozdobnych uprzężach, ze związanymi grzywami i ogonami oraz obwieszone amuletami i ozdobami – przynosiły bogactwo jednym a rujnowały nawet i życie innych. Dwa środkowe konie były zaprzęgnięte do jarzma wozu, jednak prawdziwa wartość zaprzęgu spoczywała w sile i posłuszeństwie, specjalnie wyselekcjonowanych dwu skrajnych koni zwanych funalis przymocowanych – każdy z osobna – specjalną linką do osi lub skrzydła kwadrygi. Odwaga, brawura, spryt i zręczność kierowania ta czwórką koni powodowała, ze najlepsi z woźniców – pomimo niejednokrotnie niskiego pochodzenia – stawali się bożyszczami tłumów: niewolnicy uzyskiwali wyzwolenie i bogactwo, wyzwoleńcy – sławę i fortunę.
Niestety, wszystka sława ma swoje „blaski i cienie” – obszerne relacje z tych niebezpiecznych przecież wyczynów pełne są imion woźniców, którzy stracili swe życie w sile wieku: „Aurelius Mollicius po 125 zwycięstwach w 20 roku życia, Tuscus – po 56 zwycięstwach w 24 roku, czy tez Crescens po zarobieniu 1.600.000 sesterców w 22 roku życia”. Stracić życie można było również w mniej (a może w bardziej) chwalebny sposób – padłszy ofiarą namiętności „Cezarów – graczy”, którzy potrafili skazać na śmierć wrogów swojej drużyny (Witeliusz) lub stracić woźniców jednej z „factio” (Karakalla). Jednak chwała i sława zwycięzców w połączeniu z wielkimi gratyfikacjami pieniężnymi, czyniła ryzyko „opłacalnym”. Rzym szczycił się swoimi aurigami, których określano „milionerami” (miliarii) – nie dlatego, że ich dochody szacowano na miliony sesterców (choć to też prawda), ale dlatego, że wygrywali wyścigi co najmniej tysiąc razy: Pompeius Musclosus – 3559 razy, Pompeius Epaphroditus – 1467 razy, Scorpus – 1043 razy. A wreszcie Diodes, który o tyle jest wart osobnego wersu, że po wygraniu 4462 wyścigów do roku 150 n.e. – wycofał się rozsądnie z uczestnictwa w dalszej rywalizacji, mając na koncie około 35 milionów sesterców.
Zwycięstwo lub porażka zaprzęgu, na który się stawiało zakłady – sponsio – czyniły jednych bogaczami, innych rujnowały doszczętnie: bogaci stawiali swe fortuny na szale losu, biedni – ostatnie sestercje. Możliwość zdobycia fortuny droga hazardu w magiczny sposób wciągało cały tłum rzymski, między innymi, lub właśnie dlatego, że w większości składał się on z nie pracujących i nawet najlepsi cesarze na igrzyskach, zawodach, walkach, pokazach – umiejętnie wykorzystywali nastroje ludu. Niejednokrotnie po zamknięciu właściwego spektaklu urządzano dodatkowo – epulum – ucztę, a podczas niej na tłum spadał „deszcz” łakoci, monet, sakiewek, losów na dom, gospodarstwo, statek – które co sprytniejsi przegrani potrafili wykorzystać na swoją korzyść.