Rozdziały
Zwierzęta pełniły w życiu Rzymian najróżniejsze role. Na wstępie należy zwrócić uwagę na znaczenie zwierząt w religii rzymskiej. Wpływy etruskie spowodowały, że początkowo proste obrzędy religijne Rzymian komplikowały się coraz bardziej. Zaczęli oni starać się odgadywać zamiary bogów odczytując je ze zjawisk przyrody, z wnętrzności zwierząt składanych w ofierze, a zwłaszcza z wątroby, której barwa i kształt były różne u poszczególnych osobników. Próbowano odczytywać przyszłość z lotu i zachowania się ptaków (np. auspicje). Obserwowano lot sępów lub kruków i sposób w jaki poświęcone kury zbierały ziarno.
W czasie pierwszej wojny punickiej (lata 264-261 p.n.e.) dowódca rzymskiej floty, Klaudiusz Pulcher, zabrał na morze kilka kur, by w czasie wyprawy „pytać” je, jak ma się zachować jego armia. Wskutek niedogodności podróży morskiej ptaki nie chciały jednak zbierać rzucanego im ziarna. Rozzłoszczony Klaudiusz Pulcher kazał je powyrzucać za burtę. Miał powiedzieć: „Jak nie chcą jeść, to niech się napiją!”. Kartagińczycy pokonali Klaudiusza, więc Rzymianie tłumaczyli sobie klęskę owym nieprzemyślanym gestem dowódcy.
Psy i polowanie
W Rzymie nie przywiązywano dużej wagi do łowiectwa, jako do elementu wychowawczego. Młodzież traktowała to, jako sport, również trzymano w tym celu psy i konie, a ilość świadczyła o zamożności gospodarza. Niewątpliwie, więc dążenie do posiadania tych zwierząt świadczyło o snobizmie. Posiadanie wielkiej ilości koni i psów świadczyło o bogactwie:
Oj, drogi Korydonie, czy ty myślisz że tu
Bogacz zdoła coś ukryć? Milczą niewolnicy –
Lecz mówią drzwi, psy, konie…– Marcjalis, Ep., IX.102
Amatorzy polowań cenili sobie psy za ich wierność i pomoc w czasie łowów.
Obserwując psy można dostrzec różne ich zalety, lecz szczególnie na polowaniu widoczna jest ich zręczność i bystra orientacja. Pies idzie śladem kierując się węchem i ciągnie myśliwego w kierunku zwierza. Kiedy dostrzeże zwierzynę, daje wyraźne znaki ogonem i pyskiem, zachowując się przy tym zupełnie cicho. Więc też myśliwi niosą na rękach nawet psy stare, ślepe i słabe, które węsząc wskazują drogę do legowiska zwierzęcia.
– Pliniusz Starszy, Historia naturalna, VIII.61
Równie wielką rolę pełniły w życiu Rzymian psy pilnujące domu i zagrody. Trzymano psy także w domach w mieście, czego dowodem są posadzki przed wejściem z napisem CAVE CANEM, czyli „Strzeż się psa”. Naturalnie występowały także psy „maskotki” służące do zabawy i umilania czasu właścicielom. Takiemu pieskowi swój epigram poświęca Marcjalis naśladując wiersz Katullusa (II) o wróbelku:
Issa – większe ladaco od wróbla Katulla,
Issa – nad pocałunek gołąbki skromneijsza,
Issa – bardziej powabna niż wszystkie dziewczęta,
Issa – cenniejsza ponad indyjskie kamienie,
Issa – piesek Polibiusza, najmilsza pieszczota!
Kiedy się czasem żali, zda się – mówić zacznie,
Smutek i radośc pana swojego odczuwa,
A gdy przy jego szyi leży snem ujęta,
Śpi tak cicho, że nawet nie słychać westchnienia,
A jeśli ją przymusi natury potrzeba,
Nigdy nawet kropelką nie splami posłania,
Ale daje znak łapką i pełna przymileń
Prosi, by ją na ręce wziąć i zsadzić z łoża,
Prosi, by jej z pomocą przyjść i wyprowadzić.
Piesek ten tak jest czysty i taki wstydliwy,
Że jeszcze nie zna miłości. I trudno
Byłoby znaleźć psinie godnego jej męża.
Aby jej śmierć zupełnie kiedyś nie zabrała,
Publiusz kazał jej portret zrobić malarzowi,
Na którym ujrzysz Issę tak upodobnioną
Jak nie jest nawet sama do siebie podobna.
A więce porównaj Issę i jej wizerunek –
Wtedy musisz pomyśleć, że obie są żywe.
Albo pomyślisz, że to są dwa malowidła.
O przywiązaniu ludzi do „czworonożnych przyjaciół” świadczą także inskrypcje grobowe:
Przechodniu, jeśli przypadkiem idąc drogą zauważysz ten pomnik
Nie śmiej się proszę, że to jest grób psa.
Polały się łzy z jego powodu, a jego pan własnoręcznie usypał mogiłę
I wyrył te słowa na płycie grobowej.
Polowania
Jeżeli chodzi o same polowania to Rzymianie w tej kwestii podobnie jak Grecy wybierali się na łowiectwo w celu zdobycia ofiar dla bogów oraz na wystawianie uczt.
Należy zaznaczyć, że Rzymianie nie pasjonowali się polowaniami tak samo jak Grecy. Bardziej traktowali to jako sport i rozrywkę, które zapewniały ćwiczenia fizyczne. Zazwyczaj polowano w dni wolne od pracy (otium). Polowano głównie na zające, dziki, ptactwo przy pomocy najbardziej skutecznych i najprostszych metod, m.in.: sideł oraz różnego rodzaju potrzasków. Świetnym przykładem takiego podejścia jest relacja Pliniusza Młodszego ze swojego polowania. W”Listach” Pliniusz opowiada o swoich trofeach myśliwskich i spokoju z jakim obserwował łowy z pozycji widza. Jak sam mówi „obok mnie nie było ani oszczepu, ani dzidy, lecz… rylec i tabliczki do pisania.” Ponadto radzi adresatowi, by na podobną wyprawę wziął zapas żywności, buteleczkę i coś do pisania.
Zwierzęciem, na które często polowano był dzik, który na stołach Rzymian według Pliniusza Starszego pojawił się dość wcześnie. Warto nadmienić jednak, że wprowadzenie nowej, dzikiej potrawy na salony było źle odbierane przez różne kręgi, w tym przez niezwykle konserwatywnego Katona Starszego (zwany Cenzorem). W czasie uczt podawano jedynie część środkową dzika – „polędwicę z dzika” (lumbus aprinus).
Z czasem zapotrzebowanie na dziki wzrosło do tego stopnia, że podjęto się hodowli dzików i innych dzikich zwierząt. Pierwszy dziczyznę hodować zaczął Fulwiusz Lippinus w okolicach Tarkwiniów. W jego ślady poszli inni Rzymianie, np.: Lucjusz Lukullus (najpewniej zwycięzca Mitrydatesa z roku 73 p.n.e.) czy Kwintus Hortnezjusz (syn mówcy rzymskiego, przeciwnika Cycerona).
Niekiedy dzikie zwierzęta żyły na przekór Rzymianom. Wspomina o tym np. Kasjusz Oktawiusz z Arretium w liście do przyjaciela Lucjusza, który zmagać się musiał z plagą królików:
Z twojego listu wynika, że po pobycie w Narbonne martwisz się stratami, jakie wyrządzają tam w uprawach króliki i że ciągle nie wiesz, jak z nimi walczyć. Cesarzowi zaś bardzo zależy, by mieszkający tam rzymscy koloniści nie mieli powodów do narzekań. Moim zdaniem, należałoby zacząć od zniszczenia wszystkich leporariów, o których wspominali już Geliusz i Warron, gdyz hodowla zajęcy sprzyja rozprzestrzenianiu się niepożądanych królików.
Zdaje się, że na Balearach sytuacja jest jeszcze groźniejsza. Ojciec opowiadał mi, że ich mieszkańcy wysłali do cesarza Augusta prośbę, by pozwolił im opuścić wyspy i osiedlić się gdzie indziej, gdyż z powodu królików przymierają z głodu. Cesarz w odpowiedzi kazał im hodować łasice. Tym sposobem próbowano w tamtych czasach pozbyć się królików z prowincji Tarragońskiej, którą Katullus nazwał cuniculosa, gdyż tak była zryta korytarzami tych zwierząt. Współczuję ci drogi Lucjuszu, że tak nierozważnie zgodziłeś się przyjąć zlecenie cesarza.
Pilnuj przynajmniej swojego domu, bo jak pisze Pliniusz, króliki spowodowały runięcie murów Tarragony, kopiąc pod nimi niezliczone ilości korytarzy. Proś Dianę, by uchroniła cię od podobnej przygody i by… pomogła ci w twojej walce.– Pierre Miquel i Yvon Le Gall, Tak żyli ludzie: W cesarstwie rzymskim
Naturalnie polowano także na różnego rodzaju ptactwo, na które wabiono gwizdem i zwabiano w sidła czy sieci. Używano także kijów posmarowanych lepem. Rzymianie stopniowo urozmaicali swoje menu o nowe gatunki ptaków i ryb oraz ich sposoby przyrządzania. Szczególnie ulubionymi rybami były jesiotry, okonie morskie, wątłusze, wargacze. Ostatni gatunek ryb sprowadzono nad wybrzeże italskie, między Ostią a Kampanią, aby móc mieć łatwiejszy dostęp do ulubionego mięsa. Pliniusz Starszy wymienia także czerwonobrody oraz mureny, gdzie te ostatnie dostarczano solone w zbiornikach. W czasach Oktawiana Augusta niejaki Wedius Pollio, którego ojciec był niegdyś niewolnikiem, zaprowadził hodowlę muren w swojej posiadłości i karmił je ciałami swoich niewolników, co budziło ogólne oburzenie w Rzymie.
Hodowanie ryb w stawach czy basenach był bardzo powszechne w Rzymie. Właściciel posiadłości w czasie wolnym oddawał się wędkowaniu, do czego wykorzystywał sieci, wędki, wiersze i harpuny. Przy wędkach używano, jako przynęty małych rybek, kawałków mięsa. Ponadto formą zanęty był ser, chleb czy rośliny o silnym zapachu, co miało ściągnąć ryby w dane miejsce. Stosowano także sztuczne muchy. Sieci obciążano ciężarkami, a przy pomocy zahaczonych lin wyciągano złowione w nie ryby, zagarniając duże ilości połowu. Wiersze z kolei były to klatki zrobione z wikliny, której otwór wejściowy zwężał się ku wnętrzu. Ryba, która dostała się do środka nie mogła już się wydostać za sprawą specjalnych prętów blokujących wyjście. Harpun wykonany był z długiego pręta, przeważnie z drzewa oliwnego i zakończony był grotem albo trójzębem. Tym narzędziem łowiono ośmiornice i większe ryby, głównie nocą. Ryby, które przewidziane były na dłuższą dostawę oczyszczano i solono w specjalnych zbiornikach. Ciekawostką jest, że jeśli rybakowi w czasie cesarstwa udało się złowić nieprzeciętną sztukę przy wybrzeżu zobligowany był do oddania jej na stół cesarski. Wynikało to z faktu, że wody nadbrzeżne były „święte”, czyli cesarskie i należały do rodziny cesarskiej. Wspominają o tej kwestii Marcjalis oraz Juwenalis w swoich dziełach.
Delfiny
Wśród rzymskich monet wiele posiada na rewersie wizerunek delfina. Zwierzę to, występujące bardzo licznie w całym Morzu Śródziemnym, od najdawniejszych czasów zwracało uwagę ludzi swoim zachowaniem wobec żeglarzy. Spotkanie stada delfinów zawsze odczytywano jako dobrą wróżbę. Na delfiny polowali tylko Trakowie, przez co narażali się na niechęć ze strony Greków i Rzymian.
Ten szanowany powszechnie ssak jest ściśle związany z wszystkimi legendami i bogami morza. Jeden z nich opowiada jak Neptun zakochany w Amfitrycie wysyła do niej delfina. W zamian za wyświadczone przysługi zawiesza na firnamencie niebieskim konstelację dziesięciu gwiazd, nadając jej imię Delfina. Opowiadano przeróżne, mniej lub bardziej wiarygodne, historie o delfinach ratujących marynarzy i oswojonych przez dzieci. Powtórzył je Pliniusz w swojej „Historii naturalnej”. Dawni Rzymianie, a zresztą Grecy także, bardzo dobrze znali zwyczaje i zachowanie się tych zwierząt. Żeby przywołać delfina należało zawołać „simon, simon”, a on natychmiast reagował na zawołanie. Słowo simon po grecku oznaczało „płaski nos” i było przezwiskiem nadanym delfinom przez Greków.
Gołębie
Wykorzystanie gołębi w czasie wojny, jak i w czasie pokoju, to wcale nie wynalazek naszych czasów, jak wielu przypuszcza. Już Asyryjczycy i Medowie używali gołębi w czasie wojen, a Grecy wypuszczali je w czasie igrzysk olimpijskich, by rozgłosiły w całym kraju imiona zwycięzców.
Rzymianie hodowali te ptaki w ogromnych ilościach, zakładając gołębniki na dachach domów. Podobnie jak dziś, gołębie mięso było chętnie jadane, a turkawki ówcześni smakosze wprost uwielbiali.
W wielu rejonach Imperium wykorzystywano gołębie do przekazywania ważnych informacji. W III wieku n.e. cesarz Dioklecjan stworzył nawet pierwszą „pocztę lotniczą”. Dużo wcześniej jednak gołębie odegrały swoją ważną rolę historyczną. W 43 roku p.n.e. Brutus oblegany w Modenie przez Marka Antoniusza kontaktował się przy ich pomocy ze swoimi sprzymierzeńcami.