Rozdziały
Bitwa nad Jeziorem Trazymeńskim była drugim zwycięstwem Hannibala nad Rzymianami w II wojnie punickiej. Zasadzka doprowadziła do ogromnej rzezi Rzymian. Ponoć pobliski strumyk doprowadzający wodę do jeziora, z powodu wymieszania się dużej ilości krwi, nazwano Sanguineto, czyli „Krwawa Rzeka”.
Tło wydarzeń
Porażka Rzymian w bitwie nad rzeką Ticinius (listopad 218 roku p.n.e.) była pierwszą klęską Rzymian w II wojnie punickiej w Italii. Zaniepokojony Senat zdecydował się wezwać konsula Tyberiusza Semproniusza Longusa, który wcześniej został wysłany do Afryki wraz ze 160 okrętami (quinquereme) w celu pozyskania uzupełnienia wojsk i zapasów. W trakcie tej wyprawy Semproniusz zdobył Maltę pokonując Kartagińczyków. Longus, powróciwszy do ojczyzny, wbrew radom Korneliusza Scypiona (ojca Scypiona Afrykańskiego) zaatakował armię Hannibala nad rzeką Trebią w grudniu tego roku i poniósł druzgocącą porażkę. W styczniu 217 roku p.n.e. pokonany Semproniusz z 10 tysiącami żołnierzy powrócił do Rzymu.
Zwycięstwo Hannibala w bitwie nad Trebią zaniepokoiło Rzymian. Zaczęto przygotowywać nowe plany przeciwdziałania zagrożeniu z północy. Rzymski Senat zdecydował się powołać nowych konsulów na rok 217 p.n.e. Zostali nimi Gnejusz Serwiliusz Geminus oraz Gajusz Flaminiusz. Konsul Serwiliusz Geminus objął dowodzenie nad armią Korneliusza Scypiona, z kolei Flaminiusz miał przejąć resztkę armii rzymskiej znad rzeki Ticinius. Jako, że legiony rzymskie zostały w wyniku porażki nad Trebią wyraźnie uszczuplone, zdecydowano ogłosić zaciąg pod cztery kolejne legiony. Te nowe oddziały, wraz z pozostałościami dowodzonymi przez Flaminiusza, zostały podzielone między dwóch konsulów. Po bitwie nad Trebią armia Flaminiusza skierowała się na południe, aby przygotować obronę Rzymu. Hannibal podążył za wojskami konsula, które w pewnym momencie udało mu się nawet prześcignąć. Flaminiusz został zmuszony do przyspieszenia marszu i stoczenia bitwy z Hannibalem, zanim ten osiągnie stolicę państwa rzymskiego. Z kolei konsul Serwiliusz wraz ze swoimi legionami, miał dołączyć do armii Flaminiusza i wesprzeć go w bitwie.
Hannibal starał się zwabić armię Flaminiusza w miejsce dla siebie korzystne. Hannibal celowo dewastował ziemię, co zmuszało Flaminiusza do ochrony terenów i powodowało, że jego legiony poruszały się za Kartagińczykami. W tym samym czasie Hannibal próbował zniechęcić sojuszników Rzymu do wspierania Wiecznego Miasta, argumentując że Rzymianie są niezdolni do ochrony miast na Półwyspie Apenińskim. Ostatecznie Flaminiusz zdecydował się rozbić obóz w Arretium. Konsul mimo dewastacyjnych działań armii kartagińskiej na ziemi italskiej, pozostawał bierny i uważny. Hannibal zdecydował się okrążyć armię rzymską od lewej flanki, tym samym odcinając ją od Rzymu. Armia konsularna jednak wciąż pozostawała w obozie w Arretium. Hannibal zdecydował się zmusić rywala do konfrontacji. Dowódca kartagiński rozpoczął marsz w kierunku Apulii, mając nadzieję, że może za nim podąży Flaminiusz i dojdzie do bitwy na terenie wybranym przez Hannibala. Flaminiusz, pragnąc zemsty za zniszczenia wsi i chcąc sprostać rosnącej krytyce w Rzymie, w końcu wyruszył przeciwko Hannibalowi. Jak wskazuje Semproniusz, Flaminiusz był porywczy, zbyt pewny siebie i brakowało mu samokontroli. Konsul Flaminiusz nie był genialnym wodzem. O wiele lepiej znał się na polityce. Jego doradcy sugerowali mu, aby wysyłać oddziały jazdy i naciskać na Hannibala, aby ten zrezygnował z grabieży na prowincji. Przez ten czas miały nadejść posiłki drugiego konsula, Serwiliusza.
Kiedy Hannibal minął jezioro Trazymeńskie, znalazł się w terenie, który umożliwiał przygotowanie zasadzki. Dowiedziawszy się o wyruszeniu oddziałów rzymskich z obozu, Hannibal zdecydował się rozpocząć przygotowania do nadchodzącej bitwy. Na północy znajdowało się dużo zalesionych wzniesień, które znajdowały się wzdłuż brzegu jeziora. Jego jazda i piechota galijska ukryły się w lasach gór. Podobnie uczyniły oddziały lekkiej piechoty. Hannibal obóz rozłożył na wzniesieniu niedaleko brzegu mając bardzo dobrą widoczność na tereny między górami, w których ukryte były oddziały kartagińskie, a jeziorem. Przed obozem stanęły oddziały ciężkiej piechoty Iberów, Celtów i Afrykanów. W noc przed bitwą, Hannibal nakazał swoim ludziom rozpalenie ognisk na wzgórzach Tuoro, w znacznej odległości, tak aby przekonać Rzymian, że jego siły były dalej niż w rzeczywistości. Oddziały pozostające w ukryciu miały czekać na sygnał do ataku.
Armie
Siły rzymskie
Siły rzymskie liczyły około 30.000 dobrze uzbrojonych żołnierzy. Flaminiusz zaniechał wysyłania zwiadowców, sądząc, że wojska kartagińskie są jeszcze daleko. Zarządził więc marsz wzdłuż brzegów jeziora.
Siły kartagińskie
Siły kartagińskie wynosiły około 40.000 ludzi. Armia ta była zbieraniną różnych nacji. Skład wojsk nosił na sobie ślad wędrówki z Afryki. Byli wśród tych żołnierzy Numidowie, Libijczycy, Iberowie, Ligurowie. W armii był jeden słoń – Surus, który jako jedyny przetrwał marsz przez Alpy.
Bitwa
Rankiem 21 czerwca pod osłoną mgły Hannibal wysłał swą lekką konnicę, aby zablokowała przewidywaną drogę ucieczki Rzymian; reszta sił czekała ukryta wzdłuż drogi, którą mieli nadciągnąć Rzymianie. Hannibal miał wydać rozkaz do jednoczesnego ataku dla wszystkich swych wojsk.
W tym czasie rzymscy żołnierze maszerowali na wschód drogą, wzdłuż jeziora Trazymeńskiego, nie spodziewając się zasadzki. Na ich niekorzyść tereny nad jeziorem pokryte były gęstą mgłą. W pewnym momencie okazało się, że Rzymianie znaleźli się w pułapce, a na sygnał trąb, wojska kartagińskie rozmieszczone na wzgórzach zaatakowały rozciągnięte kolumny rzymskie, które były w trakcie marszu. Atak ten przeprowadzony nagle, z zaskoczenia oraz zamykający wszystkie drogi ucieczki, przyniósł oczekiwany rezultat. Kolumna przednia i tylna zostały otoczone, tym samym uniemożliwiając Rzymianom ucieczkę. Armia rzymska nie była w stanie uformować szeregów, co spowodowało rzeź wśród żołnierzy. Była to modyfikacja późniejszego manewru Hannibala z Kann, tym razem głównie wykorzystująca ukształtowanie terenu oraz element zaskoczenia.
Krótka, czterogodzinna bitwa zakończyła się całkowitą klęską Rzymian przypartych do brzegu jeziora, którzy w panice rzucali się do wody w ucieczce przed armią kartagińską i tonęli lub byli dobijani przez wojowników Hannibala. Poległo 15.000 żołnierzy rzymskich, w tym odpowiedzialny za klęskę Flaminiusz. Tak opisuje moment jego śmierci Tytus Liwiusz:
Walka trwała już mniej więcej trzy godziny, a w każdej stronie była zażarta. Wokół osoby konsula wrzał jednak bój o wiele sroższy i krwawszy. Szli za nim doborowi mężowie, a on sam ochoczo zwracał się z pomocą w każdym kierunku, gdzie widział swych ludzi w opałach i trudnym położeniu. Z daleka wyróżniał się zbroją, więc wrogowie całą mocą nacierali na niego, a z drugiej strony osłaniali go właśni obywatele, aż pewien jeździec insuberyjski – nazwiskiem Dukariusz – poznał też z twarzy konsula i zawołał do swoich rodaków: „Oto ten, który wyciął nasze wojska, spustoszył wsie i miasto; już ja go złożę na ofiarę cieniom współobywateli, haniebnie przez niego pomordowanych!” – Wbił ostrogi w bok konia i rzucił się w najgłębszy tłum wrogów. Zabił najpierw giermka, który zagradzał drogę atakującemu, a następnie przebił konsula włócznią; chciał zedrzeć z niego zbroję, ale triarzy zasłonili ciało tarczami i odepchnęli go w tył.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, 22.6
10 tysięcy żołnierzy rzymskich uszło z życiem i dotarło do Rzymu. Pozostałe około 6 tysięcy Rzymian zostało pochwyconych przez Maharbala, wodza Hannibala, który obiecał im wolność, jeśli ci oddadzą swoje uzbrojenie. Kartagińczycy nie dotrzymali jednak słowa i wszystkich sprzedano w niewolę.
Po stronie Hannibala było 1500 (według Polibiusza) / 2500 (według Liwiusza) ofiar, z czego większość stanowili Galowie.
Co interesujące, Tytus Liwiusz podaje, ze w trakcie bitwy miało dojść do silnego trzęsienia ziemi w okolicy, którego jednak żadna ze stron nie odczuła, z uwagi na zaangażowanie w walkę1.
Konsekwencje
Hannibal, swoim zwycięstwem nad jeziorem Trazymeńskim, udowodnił że jest genialnym dowódcą i poważnym zagrożeniem dla niepodległości Rzymu. Bitwa doprowadziła do ogromnej rzezi Rzymian, a sama zasadzka uznawana jest za jedną z największych w historii.
Wieść o klęsce nad jeziorem Trazymeńskim wywołała panikę w stolicy. Senat zdecydował się powołać na urząd dyktatora Fabiusza Maksimusa; działanie takie miało miejsce niezwykle rzadko i jedynie w przypadku zdecydowanego zagrożenia Republiki. Dyktator był urzędnikiem nadzwyczajnym (extraordinarius), któremu przyznawano władzę absolutną na okres maksymalnie sześciu miesięcy, aby zapobiegł nadzwyczajnym kryzysom, na przykład podczas ciężkiej wojny lub wewnętrznych rewolt.
Fabiusz Maksimus postanowił unikać otwartego starcia z armią Hannibala, prowadząc z Kartagińczykami wojnę na wyczerpanie. Świetnie opisał to Appian z Aleksandrii:
[…] dyktator Fabiusz Maksymus […] ciągnął z boku za Hannibalem, ale nie wdawał się w walkę, choć go ten często wyzywał. Nie pozwalał mu jednak na podjęcie oblężenia żadnego miasta, nieustannie go pilnując i następując mu na pięty. Ponieważ kraj był wyniszczony, zaczął Hannibal odczuwać brak żywności, więc znów ciągnął to w tym, to w innym kierunku i codziennie ustawiał wojsko w szyku bojowym, wyzywając Fabiusza do bitwy; ale Fabiusz nie wdawał się w walkę, choć Minucjusz Rufus, jego dowódca jazdy, potępiał go za to i pisał do swych przyjaciół w Rzymie, że Fabiusz z tchórzostwa obawia się przyjąć bitwę.
– Appian z Aleksandrii, Historia rzymska, VII.12
Taktyka ta okazała się kosztowna dla Rzymu, prowadziła bowiem do wyniszczenia znacznych połaci kraju. Była też bolesna dla dumy Rzymian, zmuszonych do ustępowania siłom kartagińskim. Jednak dzięki tej strategii udało się Fabiuszowi zapobiec obleganiu któregokolwiek z miast; notorycznie nękał Hannibala, a następnie zepchnął jego siły w górzyste regiony Półwyspu Apenińskiego, gdzie Kartagińczycy nie mogli rozwinąć swojej jazdy. Udało mu się też przerwać kartagińskie linie zaopatrzenia. Taktyka przyjęta przez Maksimusa uzyskała swoją nazwę – „strategii Fabiana”.
Mimo tych sukcesów w Rzymie narastało zniecierpliwienie i pojawiły się głosy żądające bardziej zdecydowanych działań w walce z wrogiem. Bierność Fabiusza w obliczu zniszczeń dokonanych przez Kartagińczyków pogłębiła tylko niechęć do dyktatora. Po wygaśnięciu jego dyktatury odebrano mu dowództwo nad armią. Nowi konsulowie postanowili rozpocząć działania ofensywne i uderzyć na siły Hannibala, jednak w bitwie pod Kannami (216 rok p.n.e.) ponieśli klęskę w starciu z jego siłami. Rzym znalazł się na krawędzi zagłady.