Rozdziały
Życie rzymskiego legionisty (legionarius) było z pewnością bardzo trudne i wymagało ogromnej siły psychicznej, jak i fizycznej. Ochotnicy, bądź poborowi często nie byli pewni, czy wrócą do domów po 16 latach służby (w 5 roku n.e. zwiększono czas trwania służby do 20 lat). Obowiązki jakie stawiano „orłom” oraz dyscyplina miały stworzyć z nich prawdziwych mężczyzn, gotowych wygrywać bitwy z przeważającym przeciwnikiem.
Więcej o rekrucie w rzymskiej armii
Pobór rekrutów (tirones) do armii odbywał się wśród mężczyzn pomiędzy siedemnastym, a dwudziestym rokiem życia na 16 lat stałej służby wojskowej (reforma Mariusza). Według Wegecjusza legionista rzymski mierzyć powinien około 170 cm. Do wojska wstępować mogli jednak także wyżsi obywatele, a standard dla jeźdźców lub pierwszych kohort legionowych wynosił ok. 180 cm.
Badania przeprowadzone przez Geoffreya Krona na odnalezionych 927 dorosłych szkieletach męskich, pochowanych w Italii, między rokiem 500 p.n.e. a 500 n.e. ujawniły, że średni wzrost w Italii wynosił 168 cm wysokości. Prawdopodobnie w rzymskim wojsku wprowadzona była selekcja żołnierzy ze względu na wzrost, gdyż legioniści musieli utrzymywać szyk w prawidłowym porządku (chociażby testudo).
Czy rzymscy legioniści rzeczywiście byli niscy?
Rzymscy legioniści po twardym szkoleniu i codziennym drylu wojskowym, zdolni byli maszerować 37,5 km dziennie z obciążeniem na plecach sięgającym 36 kilogramów. Jedno z ćwiczeń wprowadzonych przez Gajusza Mariusza, reformatora wojskowości, polegało na długodystansowym biegu z pełnym wyposażeniem.
Od samego początku wnoszone przez młodych ludzi, nabyte wcześniej, umiejętności były właściwie wykorzystywane. Jeżeli ktoś przed poborem posiadał umiejętności kowala zostawał zbrojmistrzem, szewcy szyli obuwie dla żołnierzy, a ci którzy specjalizowali się w obróbce drewna budowali maszyny oblężnicze. Jeżeli zaś nikt nie posiadał jakiejkolwiek umiejętności mógł zostać np. członkiem drużyny mierniczej lub grupy oczyszczającej drogi. Takie czynności pełnili żołnierze kiedy nie toczyły się walki. Kiedy zaś trąby dawały sygnał do bitwy, wszyscy legioniści mieli być gotowi na stanowiskach w pełnym uzbrojeniu.
W armii rzymskiej panował także podział na doświadczonych, zaprawionych w bojach weteranów oraz „młodych”, którzy starali się w jakikolwiek sposób pokazać. Starsi legioniści opowiadali historie i uczyli młodych jak postępować na polu bitwy.
Również funkcje były różne. Weterani jako sprawdzeni żołnierze puszczani byli w najgorszy wir walki, lub tam gdzie mogli przesądzić losy walki. Młodzi zaś stawali jako zwykła linia, która miała unieruchomić przeciwnika.
Warto także wspomnieć o pożywieniu, które z pewnością nie jest takie jak sobie wyobrażamy. Głównym pożywieniem legionistów był chleb (dzienna racja pszenicy wynosiła ok. 8, 7 litra). Dieta jaką stosowali Rzymianie była bardzo uboga w mięso i warzywa, które uważano za nieistotne dodatki. Mała ilość białka spożywana przez Rzymian przyczyniała się do słabego wzrostu kości, a tym samym małego wzrostu. Z kolei w Galii lub Germanii, jak już wspomniałem, głównym pożywieniem barbarzyńców było właśnie mięso. Nie znaczy to jednak, że Rzymianie byli tylko i wyłącznie wegetarianami. W menu rzymskiego legionisty znajdowała się także wołowina, wieprzowina, baranina, jagnięcina i dziczyzna. W Brytanii dostępna była sarnina czy kozina, a w Egipcie cielęcina i różne gatunki ryb.
W wojsku rzymskim pito rozcieńczone wino (racja dzienna to ok. 0, 27 litra); lub niekiedy piwo. Zdarzało się, że większe ilości spożytego alkoholu prowadziły do awantur. Według antycznego historyka Tacyta podczas wspólnej uczty legionistów i Galów z formacji pomocniczych w Ticinum, w 69 roku n.e., przyjacielskie popisy zapaśnicze przerodziły się w bijatykę, gdy jeden z Galów zaczął wyśmiewać pokonanego Rzymianina. Żołnierze szybko chwycili za broń, doprowadzając do zamieszek, w czasie których życie straciło ok. 1000 ludzi.
Legioniści nie mogli sobie pozwolić na pomyłki w czasie służby. Każda była bowiem surowo karana. Jeśli wartownik został przyłapany na spaniu w czasie warty, często był albo zabijany, albo poddawany surowej karze. Podobno żołnierze rzymscy opracowali sposób snu na warcie, polegający na oparciu się całym ciałem o stojącą tarczę. Jeżeli zaś żołnierz budujący obóz został zauważony bez gladiusa przy boku, również był skazywany na śmierć.
Dyscyplina
Rzymskie wojsko było niezwykle zdyscyplinowane i karne. Wynikało to w dużym stopniu z inspekcji, których dokonywali zarówno centurioni, jak i trybuni. Z samego założenia ogólny przegląd musztry, poprawności wykonanych przez żołnierzy zadań, czy kontrola czystości uzbrojenia miała charakter mobilizujący. Chodziło tu zarówno o zagospodarowanie czasu wolnego od zajęć, jak i wyrobienie nawyku solidnej pracy i odpowiedzialności za powierzony sprzęt oraz mienie wojskowe.
Realia rzymskiej armii świetnie znał Publiusz Flawiusz Wegecjusz Renatus, czyli Wegecjusz – pisarz i historyk rzymski żyjący w II połowie IV wieku n.e. Pełnił on funkcję zarządcy skarbu; ale przede wszystkim interesował się wojskowością i hodowlą koni. Jego największym dziełem jest, dedykowany cesarzowi (prawdopodobnie Teodozjuszowi I) traktat „Zarys wojskowości” (Epitoma rei militaris) w 4 księgach, który jest jedynym zachowanym podręcznikiem wojskowości rzymskiej. Jego myślą przewodnią było przekonanie, że przywrócenie dyscypliny w armii rzymskiej w oparciu o wzory z przeszłości przywróci potęgę Rzymu. Zawarł w nim również wiele informacji dotyczących sprawowania wojny i taktyki bitewnej Cesarstwa Rzymskiego. W pracy tej opisuje między innymi proces adaptacji łuku kompozytowego zapożyczonego od Hunów. Jednak tym na czym Wegecjusz skupia się najbardziej jest organizacja wojskowa oraz taktyka w czasie wojny.
Tak między innymi Wegecjusz opisuje pozycję centuriona w armii:
Centurion w piechocie jest wybierany ze względu na swój wzrost, siłę i zręczność w rzucaniu swą bronią miotającą i w używaniu swego miecza i tarczy; w perfekcji we wszelkiej wojskowej materii. Musi on być czujny, powściągliwy i gotowy raczej do wykonywania rozkazów, które otrzyma niż do dyskutowania, dokładny w lustrze i w utrzymaniu właściwej dyscypliny pomiędzy żołnierzami, w uczeniu żołnierzy wyglądu schludnego i czystego, w utrzymaniu broni wyczyszczonej i lśniącej. […] Splendor uzbrojenia nie ma wcale najmniejszego znaczenia w posiewaniu zagrożenia wśród wroga. Bo czyż może być uznawanym dobrym ten żołnierz, który przez zaniedbanie dopuszcza, aby jego uzbrojenie uszkodziło się w wyniku działania brudu i rdzy?
– Wegecjusz, O sztuce wojskowej
Tak z kolei pisze o trybunie wojskowym:
Nic nie czyni takiego zaszczytu i tak nie świadczy o kompetencji i pilności trybuna, jak postawa i dyscyplina żołnierzy, gdy ich strój jest czysty i schludny, broń błyszcząca i w dobrym porządku i kiedy wykonują oni ćwiczenia i musztrę z widoczną sprawnością.
Oczywiście za duże zaangażowanie podczas ćwiczeń oraz wykonywanie obowiązków służbowych wyróżniający się legioniści otrzymywali również nagrody.
Ci którzy, osiągnąwszy doskonałość w swych ćwiczeniach, otrzymują podwójny przydział zwani są Armaturae Duplares, a ci, którzy jedynie pojedynczy przydział Simplares. Mensores odmierzają miarą i znaczą teren na namioty w obozie i przydzielają oddziałom przypadające im tereny w garnizonach. Torquati, nazywani tak od złotych naszyjników danych im w nagrodę za dzielność, posiadają oprócz nich rozmaite dodatki. Ci, którzy otrzymali dwa naszyjniki za dzielność zwani są Torquati Duplares, a ci, którzy otrzymali jeden – Simplares. Z tych samych powodów są również Candidatii Duplares i Candidatii Simplares. To są główni legionowi żołnierze i oficerowie, wyróżniający się przez swe stopnie i zaszczyty. Cała reszta zwie się Munifices lub żołnierze pracujący, jako, że są oni obowiązani do każdego rodzaju prac wojskowych bez wyjątku
– Wegecjusz, O sztuce wojskowej
Flawiusz Wegecjusz Renatus pisze także o tym, jak powinien dowodzić wódz:
[…] głównodowodzący, którego autorytet i godność są tak wielkie i któremu powierzone zostały majątki swych rodaków, obrona ich miast, życia żołnierzy i chwała państwa, powinien mieć na uwadze nie tylko dobro armii jako całości, ale rozciągać swą opiekę na każdego szeregowego żołnierza, jako że jeśli jakieś nieszczęście przytrafi się tym, którzy są pod jego rozkazami, traktowane jest to jak publiczna strata i całkowicie przypisana jego błędom w wydawanych decyzjach. Dlatego właśnie jeśli uważa on, że jego armia składa się ze słabych oddziałów, albo jeśli są one odzwyczajone od walki, powinien uważnie badać siłę, ducha, postawę każdego legionu osobno i każdego oddziału pomocniczego, jazdy i piechoty. Musi on wiedzieć, o ile to możliwe, jakie jest imię i zdolności każdego legata, trybuna, młodszego oficera i żołnierza. Musi on przyoblec się w najwyższą powagę i utrzymać ją przez surowość. Musi karać wszystkie przestępstwa wojenne najwyższymi przewidzianymi przez prawo karami. Musi on mieć charakter nieubłagany w stosunku do winnych przewinień i dawać publiczne dowody tego w różnych miejscach i przy różnych okazjach.
– Wegecjusz, O sztuce wojskowej
Wolny czas
Rzymscy żołnierze w wolnym czasie korzystali z bogatej gamy usług, jakie oferowali podróżujący z legionem kupcy, rzemieślnicy i prostytutki. Kiedy wojsko rzymskie osiadało gdzieś na stałe, wokół fortu bardzo szybko powstawał prowizoryczny obóz, który z czasem przekształcał się w wioskę lub miasto. Niekiedy rzymscy żołnierze, często pijani, szwendając się po mieście wywoływali kłopoty. Do dziś zachowała się skarga kupca (z ok. 120 r. n.e.), który napisał do jednego z oficerów stacjonujących w Vindolandzie:
[…] On chłostał mnie po całym ciele jeszcze bardziej gdy powiedziałem, że towar był bezwartościowy albo ponieważ wylałem to na ziemię. Jako uczciwy człowiek błagam twój majestat, nie pozwól mnie, człowieka niewinnego, bić rózgami, […] jakbym dopuścił się jakiejś zbrodni.
– Tablica 344 z Vindolandy
W czasie świąt i festiwali żołnierze spotykali się na ucztach integracyjnych, które były organizowane często przez działające wewnątrz legionów collegia militares, czyli kluby wojskowe mające na celu dbanie o dobro żołnierzy. Niekiedy obok murów obozu powstawały amfiteatry, na których odbywały się walki gladiatorów. Jak się okazuje nie były one wcale małe. Na przykład w Caerleon (Walia) widownia mogła liczyć 6000 osób, a w Carnuntum (Austria) nawet więcej. W obozach rzymskich budowano także łaźnie, które miały nie tylko znaczenie higieniczne, ale także integracyjne. Można tam było oczyścić ciało, ale i poćwiczyć na siłowni lub napić się wina z kolegami w specjalnym pokoju rozrywek.
Ćwiczenia legionistów
Rekrut musiał się przede wszystkim nauczyć długiego maszerowania: co miesiąc żołnierze pokonywali 30 kilometrów z pełnym wyposażeniem. Połowę dystansu pokonywali krokiem swobodnym, a drugą połowę musieli przebiec.
Następnie uczyli się, jak zbudować obóz, a dwa razy dziennie wykonywali ćwiczenia wojskowe (wprawieni legioniści ćwiczyli tylko raz dziennie). Uczyli się rzutów kamieniem, pływania i jazdy konnej. Musieli umieć wskakiwać na konia i zeskakiwać zeń w biegu w pełnym rynsztunku, i to z obu stron wierzchowca, co było nie lada wyczynem, zważywszy, że w tamtych czasach nie znano strzemion. Najważniejsze jednak były ćwiczenia w posługiwaniu się bronią.
W ziemię wbijano pal, którego wysokość odpowiadała wzrostowi człowieka. Żołnierz uzbrojony w wiklinową tarczę i drewniany, tępy miecz (rudis; o takim samym ciężarze jak prawdziwy, a czasami nawet cięższy) atakował pal i uczył się zadawać ciosy. Musiał także rzucać bardzo ciężkim pilum. Urządzano również markowane bitwy, przy czym na ostrza mieczy i włóczni nakładano pokrowce, by uniknąć ewentualnych zranień.
Rodzina
Za panowania Oktawiana Augusta (27 p.n.e. – 14 n.e.) wprowadzano zakaz zawierania związków małżeńskich przez legionistów. Miało to na celu zachowanie dyscypliny i nie wiązania żołnierzy z miejscem skoszarowania. Prawo to pozostawało teoretycznie w mocy jeszcze przez dwa wieki. Z racji jednak, że służba wojskowa trwała 25 lat, trudno było wymagać od żołnierzy, by się nie wiązali i nie zakładali rodzin. Z racji, że ich miejsce zwykle było związane z macierzystą jednostką, w której służyli większość żołnierzy żeniła się z lokalnymi kobietami. Ich związki były uznawane przez oddział wojskowy, jednak nie przez państwo. Co warte odnotowania legionista był w odczuciu kobiet „dobrą partią” z racji na fakt, że posiadał stały dochód i gwarantował stabilizację. Dzieci zrodzone z tych związków często kontynuowały rodzinną tradycję służby wojskowej, co w czasach kryzysu poborowego miało niebagatelne znaczenie. Chłopcy dołączali do jednostki ojca i tam robili karierę wojskową. Oficerowie przymykali oko na żołnierzy wymykających się do swych rodzin mieszkających poza obrębem fortu. Co więcej, niewykluczone są przypadki, gdy konkubina wraz z dziećmi przeprowadzała się do obozu, by dzielić contubernium z mężem – wskazują na to przedmioty codziennego użytku znalezione w koszarach.
Nieodłącznym elementem życia legionowego był stały kontakt z bliskimi. Legioniści starali się utrzymać korespondencyjny kontakt z bliskimi i wysyłali pocztą lub poprzez przyjaciół nie tylko listy, ale i paczki. Na przykład służący we flocie Klaudiusz Terencjusz pisał do swojego ojca:
A jeśli taka będzie wola boga, mam nadzieję żyć oszczędnie i zostać przeniesionym do kohorty, ale tu nic nie można osiągnąć bez pieniędzy, a listy polecające nie będą miały [żadnej] wartości, jeżeli człowiek nie pomoże sobie sam.
– List zinwentaryzowany jako P.Mich.inv. 5390
Jak postrzegano legionistę rzymskiego?
W sądach przychylnych ludzi takich jak Plutarch reforma wojskowa Oktawiana Augusta była postrzegana jako urzeczywistnienie programu platońskiego, zawartego w „Państwie”. Stałe wojsko mające za zadanie spełnianie wyspecjalizowanych funkcji, a więc zapewniające odpowiedni poziom techniczny. Postrzegano legiony jako zespół żołnierzy-obywateli wyróżnionych służbą, ze względu na pewne naturalne skłonności, rozwinięte w trakcie przeszkolenia. Ludzie ci pozwalali reszcie obywateli poświęcić się bez przeszkód ich zadaniom. Tak więc nie byli to żołnierze z konieczności. Platon chciał, aby wojsko otrzymywało jako rekompensatę, tyle ile konieczne do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Co ciekawe zwolennicy koncepcji platońskiej uważali, że żołnierz musi spełniać szczególnie wygórowane wymogi moralne. Wyraźnie uwidocznił się ten pogląd w nazewnictwie stosowanym w pracach np. Diona Chryzostoma, który oficjalnie nazywał żołnierzy późnego cesarstwa „najszlachetniejsi” (gr. gennaiataioi).
Bardziej realistyczna wydaje się koncepcja przypisywana Kasjuszowi Dionowi. Zawiera się ona w stwierdzeniu, że skoro użyteczność przeważa nad uczciwością, to trzeba wykorzystać silniejszych i biedniejszych (chodzi tu głównie o przestępców) dla wspólnej korzyści. Można to traktować jak typowy przykład przystosowania do czasów w których pieniądz liczy się bardziej niż chwała. Nawet w poezji Horacego żołnierz pojawia się jako ten, który musi wyrzec się otium (czasu wolnego), pozbyć się wolności osobistej, poddać się władzy innych tylko po to by zarobić na niezbyt dostatnią starość.
Prawdopodobnie wielu obywateli cieszyło się z wyzwolenia od obowiązku wojskowego, jakie dało utworzenie armii zawodowej, dzięki temu mogli poświęcić się całkowicie zawodowi lub innym zajęciom. Oczywiście nie przeszkadzało im to publicznie rozpaczać nad zanikiem „dawnej rzymskiej mentalności i moralności”. Według innej koncepcji żołnierz zajmuje miejsce zdegenerowanego obywatela-dekadenta, skutkiem czego nie może byc uznany za obywatela jako takiego, mimo iż w gruncie rzeczy większość żołnierzy to faktycznie obywatele lub cudzoziemcy starający się nimi zostać.
U Tacyta następuje swoiste odwrócenie platońskich standardów. „Szlachetny gniew” charakteryzujący pierwszych żołnierzy zmienił się w ira lub furor czyli wściekłość, dzikość. Czyni to z poczciwego platońskiego wojaka (którego notabene Platon zwykł nazywać „Rasowym psem”) bestię podlegającą właściwie tylko żądzy złota i czasami chwały. W imię tych dwu pragnień taki „furiat” jest w stanie podnieść broń przeciwko wspólnemu dobru którego zobowiązał się bronić.
Ideologia taka, szczególnie w IV wieku n.e., oddziaływała na bardzo silnie na wyższe klasy społeczne. Nakreśliła ideał żołnierza, który powinien być chłopskiego pochodzenia, powinien być oddzielony od reszty społeczeństwa tak ściśle jak to tylko możliwe, płacić należało mu oszczędnie aby nie popadł w zbytnią pychę, i wreszcie powinien być bezwzględnie posłuszny zwierzchnikowi oraz podlegać bezlitosnej dyscyplinie. Motywowano te ciężkie warunki stwierdzeniem „skoro Platoński pies stał się wilkiem to na jego dowódcach spoczywa ciężar ponownego ustanowienia w nim barier rozumu”.
Legionista rzymski, w zależności od okoliczności, budził podziw i zachwyt lub strach i pogardę.