Rozdziały
Bitwa pod Zamą (202 p.n.e.) była wielkim zwycięstwem Scypiona Afrykańskiego nad Hannibalem, które przesądziło o klęsce Kartaginy w II wojnie punickiej. Rzymski wódz wykorzystał genialną taktykę, która pozwoliła mu wykluczyć z walki najgroźniejszą broń Hannibala – słonie bojowe.
Tło wydarzeń
W 204 roku p.n.e. sytuacja Kartaginy w II wojnie punickiej była już bardzo ciężka. Utracono Hiszpanię, a Masynissa, król Numidii, przeszedł na stronę Rzymian po tym jak Kartagińczycy zdradzili go, popierając jego rywala Syfaksa, którego uczynili władcą Numidii. Hannibal przebywał ciągle w Italii, ale już nie jako triumfujący zdobywca. Wódz z trudem utrzymał się na południu Półwyspu Apenińskiego, jego armia była bardzo wykrwawiona, a posiłków nie przysyłano.
Rzymianie zaś dalej unikali bezpośredniego z nim starcia, prowadząc działania na innych frontach. W tym roku podjęli niezwykle śmiały krok, bowiem Senat przystał na plan Publiusza Korneliusza Scypiona, który chciał uderzyć na samą Kartaginę. Wkrótce na czele dużej armii rzymski wódz wylądował na afrykańskim wybrzeżu. Przerażeni mieszkańcy Kartaginy spodziewali się, że niebawem zaatakuje ich miasto niezwyciężony zdobywca Hiszpanii.
Działania wojenne w Afryce
Po zejściu na ląd Rzymianie przystąpili do oblężenia Utyki, miasta na północ od Kartaginy. Do Scypiona dołączył tam Masynissa z posiłkami – lekką jazdą numidyjską. Punijczycy przeprowadzili pośpieszną mobilizację i zebrali spore siły (kilkadziesiąt tysięcy ludzi). Hannon poprowadził ich przeciw Rzymianom, ale został pokonany i poległ w bitwie.
Oblężenie Utyki przeciągało się i Scypion nakazał wznieść umocniony obóz. Jego armia spędziła tam zimę nie podejmując większych działań. Kartagińczycy uspokoili się, a niektórzy nawet uważali, że niebawem zmuszą Rzymian do odwrotu. Faktycznie, obóz legionów znajdował się na wysuniętym w morze cyplu, a Punijczykom udało się zagrodzić drogę na stały ląd. Rzymianie musieli znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Scypion nie miał zamiaru tracić ludzi w bezpośrednim ataku na przeciwnika i postanowił pobić go podstępem.
Udając wiosną 203 roku p.n.e. chęć zawarcia pokoju i rozpoczynając rozmowy, zupełnie uśpił czujność przeciwnika. Pewnej nocy wydał rozkaz ataku na wrogi obóz. Najpierw jeźdźcy przemknęli koło niego, podpalając namioty na skrajach obozowiska. Od nich zajęły się kolejne i pożar błyskawicznie objął cały obóz. Setki Kartagińczyków zginęły w płomieniach, reszta wybiegała w panice prosto na miecze Rzymian, otaczających ogniste piekło. Cała armia punicka (jakieś 30.000 ludzi) została zniszczona bez bitwy i praktycznie bez strat po stronie Rzymian.
Hazdrubal Giskon, przegrany spod Ilipy, zgromadził wraz z Syfaksem kolejne wojska, również liczące ok. 30.000 żołnierzy. Stanął do walki ze Scypionem na tzw. Wielkich Polach w dolinie rzeki Bagradas, ale poniósł tam zupełną klęskę, wielu jego żołnierzy zginęło, a reszta uciekła. Syfaks umknął do Numidii, ale w pościg za nim ruszyli Leliusz i Masynissa, wkrótce biorąc go do niewoli. Ten szereg porażek wprawił kartagińską radę w przerażenie. Miasto było niemal pozbawione obrony, a na horyzoncie było już widać dymy z okolicznych wiosek i miasteczek palonych przez legionistów. Wkrótce uznano, że jest tylko jedno wyjście. Do Hannibala wysłano rozkaz powrotu do Afryki.
Na wieść o obecności armii rzymskiej w Kartaginie, Hannibal wylądował w Leptis Minor (obecnie Lemta nad Małą Syrtą) daleko od Scypiona i stolicy państwa punickiego. W celu zgromadzenia nowego wojska zaciągał najemników oraz szukał sprzymierzeńców. Senat rzymski zdając sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji Kartaginy, postawił twarde warunki pokoju, które Kartagińczycy odrzucili. Wódz postawił ciężkie warunki: oddanie Rzymowi wszystkich ziem poza Afryką, redukcja floty i wypłata 5000 talentów odszkodowania. Zarówno Kartagina jak i rzymski senat zgodziły się na te warunki. Wydawało się, że wojna wreszcie się skończy, gdy powrócił Hannibal. Miał ze sobą ocalałe oddziały swoich najlepszych weteranów, a zaraz po przybyciu do Afryki rozpoczął rozbudowę armii. Sprowadzano słonie, masowo zaciągano najemników, zmobilizowano nawet wielu mieszkańców Kartaginy. Sytuacja stała się bardzo napięta. Punijczycy, którym wcale nie odpowiadały warunki pokoju zobaczyli szansę pokonania najeźdźców, a Scypion uznał chyba, że można będzie jeszcze bardziej pognębić wrogów. Możliwe też, że chciał wreszcie stoczyć walkę z Hannibalem. Gdyby go pokonał, zyskałby nieśmiertelną sławę i ostatecznie pomścił Kanny.
Obie strony sprawiały wrażenie jakby tylko szukały pretekstu do wznowienia działań wojennych. Ten znalazł się szybko – pewnego dnia podczas sztormu rozbiło się parę rzymskich transportowców, a Kartagińczycy zabrali wyrzucony na brzeg ładunek. Scypion zażądał jego zwrotu, a gdy nie otrzymał odpowiedzi, wyprowadził swoją armię ze swego obozu Castra Cornelia (na wybrzeżu) i rozpoczął plądrowanie osad w bogatej dolinie rzeki Bagradas. W ten sposób pragnął jak najszybciej skłonić Punijczyków do walnej bitwy. Rada kartagińska wysłała więc armię pod dowództwem Hannibala do walki z Rzymianami. Hannibal ruszył z wojskiem z Adrymes (obecnie Sousse) i rozbił obóz pod Zamą. Bitwa miała rozstrzygnąć o wyniku II wojny punickiej.
Siły rzymskie | Siły kartagińskie |
Armia rzymska wraz ze wszelkimi posiłkami liczyła 29.000 piechurów oraz 6100 konnych żołnierzy. Sam Scypion na początku miał pod komendą 23.000 Masynissa przyprowadził ze sobą 6000 piechurów oraz 4000 jazdy. Swoje posiłki przyprowadził także numidyjski „kaida” – Dakamas. | Armia kartagińska składała się praktycznie z trzech różnych armii, nieznających się nawzajem i niepotrafiących dobrze współdziałać. Pierwsza armia to Celtowie i Ligurowie Magona, druga – wojsko afrykańskie, czyli Libijczycy i obywatele Kartaginy, trzecia – weterani Barkidy z Italii. Tak więc Hannibal zgromadził 36.000 piechurów oraz 4000 jazdy, która w połowie uzupełniona została przez numidyjskiego dynastę, Tychajosa. Armię Hannibala uzupełniały niewyćwiczone i płochliwe słonie bojowe w liczbie 80. |
Rozmowy
Do spotkania obu armii doszło 19 października 202 roku p.n.e. na równinie koło Zamy, na południe od Kartaginy. Hannibal zdawał sobie sprawę ze słabości swej jazdy i nienajlepszego wyszkolenia większości żołnierzy, ale przyjął walkę. Przed starciem spotkał się ze Scypionem. Najwięksi dowódcy tamtych czasów po raz pierwszy spojrzeli sobie w twarz. Rozmowę tą znamy z przekazu Liwiusza, który zapewne dobrze oddaje jej treść. Punijczyk starał się przekonać Rzymianina do zawarcia pokoju, argumentując, że Kartagina została już pokonana, a dotychczasowe zwycięstwa Scypiona i fakt, że on, Hannibal, prosi go o rozejm, zapewniają już dostatecznie wielką sławę.
Hannibal miał się zwrócić do Scypiona:
Dla ciebie więc, dającego pokój, będzie ten pokój zaszczytny i dostojny, dla nas proszących jest on raczej konieczny niż chwalebny. (…) Lepszy i bezpieczniejszy jest pewny pokój niż spodziewane zwycięstwo. Pokój jest w twoim ręku, zwycięstwo w rękach bogów. Szczęścia tylu lat nie wystawiaj więc na próbę jednej chwili. (…) Nigdy wynik nie odpowiada oczekiwaniom mniej niż w wojnie.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, ks. IX, 30.
Rzymski wódz odpowiedział:
Ani przodkowie nasi nie wszczęli pierwsi wojny o Sycylię, ani my o Hiszpanię. (…) Wyście pierwsi zaczęli. (…) Do tego i ty się przyznajesz i bogowie są tego świadkami, którzy już poprzedniej wojnie nadali koniec zgodny z ludzkim i boskim prawem, i tej także dają i dadzą. (…) Gotujcie się do wojny, skoroście pokoju ścierpieć nie potrafili.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, ks. IX, 30.
Ostatnia próba zawarcia pokoju nie powiodła się. Wodzowie zawrócili do swoich armii i zaczęli rozstawiać szyki.
Bitwa
Scypion umieścił na prawym skrzydle lekkozbrojną piechotę i jazdę Masynissy, zaś na lewym – italską konnicę pod wodzą zaufanego kwestora Caiusa Laeliusa. Pod rozkazami Laeliusa pozostawało też zapewne 600 numidyjskich jeźdźców Dakamasa. Centrum tworzyła ciężkozbrojna piechota legionowa, którą prokonsul ugrupował w trzy bojowe linie. Nie ustawił wszakże piechurów w tradycyjną szachownicę, lecz manipuły drugiego rzędu stanęły bezpośrednio za oddziałami pierwszej linii, hastatii. Za manipułami principes zajęli pozycję najbardziej wytrawni żołnierze – triariusze. W ten sposób w szyku bojowym powstały uliczki, przez które, jak miał nadzieję wódz rzymski, przetoczą się słonie, nie wyrządzając większych szkód. Uliczki Scypion zamaskował lekkozbrojnymi, poleciwszy im, aby w razie konieczności umknęli na tyły armii lub w ostateczności schronili się między szykami.
Hannibal po raz pierwszy podzielił piechotę na trzy rzuty. Pierwszy stanowiło 12.000 najemnych Maurów (łucznicy) i Balearów (procarze) oraz Ligurowie i Celtowie z armii Magona. Barkida sformował nieco eksperymentalną pierwszą linię, będącą połączeniem strzelców i piechoty liniowej. W drugiej fali stanęli powołani pod broń obywatele Kartaginy oraz libijscy poddani. Wreszcie w odległości około 178 metrów za drugą linią rozmieszczono trzecią falę bojową Barkidy. Tworzyli ją najbardziej doświadczeni żołnierze, których Hannibal zabrał ze sobą z Italii.
Na lewym skrzydle Hannibal umieścił numidyjską, a na prawym kartagińską konnicę. Na samym przedzie stało 80 słoni bojowych.
Przez pewien czas wojska stały naprzeciw siebie. Bitwę rozpoczęły harce numidyjskich jeźdźców. W końcu Kartagińczyk zrobił pierwszy ważny ruch. Na jego rozkaz słonie ruszyły do ataku. Dziesiątki szarych kolosów biegły w stronę Rzymian. Legioniści jednak nie wyglądali na przestraszonych i twardo stali w miejscu. W pewnym momencie zgodnie z rozkazem Scypiona, wszyscy żołnierze zaczęli krzyczeć i uderzać w tarcze, a trębacze zagrali jednocześnie. Niektóre kolosy zawróciły i uciekając wpadły na jazdę numidyjską Hannibala na skrzydłach, zadając jej spore straty. Chaos wykorzystał Masynissa, który w ostrym ataku zmiótł numidyjskich sprzymierzeńców Hannibala z placu boju.
Reszta słoni biegła dalej miażdżąc wielu lekkozbrojnych, obrzucane jednak zewsząd pociskami oraz kłute oszczepami przetoczył się przez uliczki między legionistami, ostatecznie uciekając z placu boju.
Jeszcze inne słonie pobiegły wzdłuż rzymskiej linii bojowej na prawo. Przyjęte gradem oszczepów przez jeźdźców Laeliusa, uciekły, tratując po drodze kartagińską konnicę. Wykorzystał to Laelius, który zaszarżował i od razu rozbił punickich jeźdźców. W ten sposób jazda Hannibala umknęła z pola bitwy. Zniknęła jednak także jazda Scypiona, która pognała za uchodzącymi. Podsumowując, słonie nie były odpowiednio wytrenowane i bały się uderzyć na stojącą w zwartej formacji piechotę. Rzymianie ponieśli minimalne straty, a słonie po prostu przebiegły przez ich szyk. Najistotniejszy element planu Hannibala zawiódł.
Teraz przyszła kolej na bitwę piechoty. Scypion przegrupował legionistów w normalny szyk bojowy i nakazał frontalny atak głównymi siłami piechoty. Tysiące rzymskich żołnierzy pomaszerowało naprzód. Tuż przed najemnikami tworzącymi pierwszą linię Hannibala przystanęli i wyrzucili pila. Grad zabójczych ciężkich oszczepów położył pokotem pierwsze szeregi wroga. Legioniści dobyli mieczy i zaatakowali wręcz zanim wrogowie zdołali uporządkować szyki. Byli lepiej uzbrojeni i wyszkoleni, a dotychczasowy przebieg bitwy podnosił ich morale, więc szybko pobili przeciwników.
Zdziesiątkowani najemni wojownicy zostali zepchnięci w tył przez triumfujących Rzymian. Wtedy druga linia Hannibala, złożona z Libijczyków i kartagińskich rekrutów wymierzyła swe włócznie w plecy cofających się. Ten drastyczny krok (zapewne zrobili to na rozkaz Hannibala) jeszcze powiększył straty wśród nieszczęsnych najemników, ale uniemożliwił zepchnięcie ich na drugą linię i zmieszanie jej szyków. Musieli wycofać się na boki, albo ginęli od rzymskich mieczy lub włóczni kolejnego rzutu piechoty. Legioniści napierali dalej, szybko pokonując również tę linię. Słaba piechota kartagińska nie była w stanie ich zatrzymać i również zaczęła się bezładnie cofać. Ale wpadła na weteranów, którzy również brutalnie ją powstrzymali, zmuszając ciosami włóczni do rozejścia się na boki. Scypion zauważył, że wrogi szyk ma teraz kształt jednej linii z najlepszymi wojskami pośrodku. Linia ta była dłuższa niż front jego legionistów, więc obawiając się oskrzydlenia, dokonał kolejnego przegrupowania. Wykorzystując luźną strukturę szyku quincunx, przesunął principes na boki, a triarii na same skrzydła, tworząc linię dłuższą od wrogiej. Wywiązała się zacięta walka. Większość formacji kartagińskich przegrywała, ale weterani Hannibala bronili się nieustępliwie.
Nagle z dalekiego pościgu wrócili jeźdźcy Laeliusa i Masynissy. Od razu uderzyli na tyły wojsk Hannibala. Żołnierze puniccy znaleźli się w okrążeniu. Punickie wojska z czasem zostały rozproszone i w szeregach wybuchła panika. Legioniści atakowali z jeszcze większą siłą, dopełniając dzieła zniszczenia. Widząc, że nic już nie uratuje go od klęski, Hannibal opuścił pole walki z małym oddziałem i po nieprzerwanym 48-godzinnym galopie uszedł do Adrymes. Reszta armii próbowała uciec przed Rzymianami, ale niewielu się to udało. Scypion triumfował, zwycięstwo, które odniósł było miażdżące.
Jego armia straciła 1500 ludzi, Kartagińczycy 20.000. Do niewoli dostało się 15.000 Punijczyków, w większości rannych. Około 5000 żołnierzy Hannibala uszło z pola walki.
Konsekwencje
Kartagina po przegranej bitwie nie była już w stanie dłużej prowadzić wojny. W 201 roku p.n.e. podpisano pokój, na mocy którego Kartagińczycy mogli zatrzymać tylko swoje posiadłości w Afryce. Nie mogli prowadzić wojen bez zgody Rzymu, a ponadto zmuszeni zostali do zapłacenia gigantycznej kontrybucji 10 tysięcy talentów srebra w ciągu 50 lat oraz musieli wydać Rzymowi cała swoją flotę z wyjątkiem 10 okrętów strażniczych i dać zakładników jako rękojmię wypełnienia wynikających z traktatu warunków. Poczynań Kartaginy w Afryce miał pilnować Masynissa król Numidii, który wspomagał Scypiona w bitwie pod Zamą.
Ciekawe są losy samego Hannibala. Przez pewien czas pozostał w Kartaginie:
Otóż po tym jakby ostatnim dziele swej dzielności Hannibal schronił się do Hadrumetum i stąd został wezwany do Kartaginy. Wrócił do niej w trzydziestym szóstym roku od chwili, gdy ją opuścił jako dziecko. Tutaj w senacie kartagińskim wyznał otwarcie, że przegrał nie tylko tę bitwę, ale całą wojnę, i że nie ma innej nadziei ratunku, jak tylko przez uzyskanie pokoju.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, ks. IX, 35.
Ostatecznie rzymskie intrygi zmusiły Hannibala do ucieczki. Schronił się na dworze seleucydzkiego władcy Antiocha III Wielkiego. Po klęsce Antiocha w wojnie z Rzymem w 189 roku p.n.e. uciekł do Bitynii, gdzie popełnił samobójstwo, wypijając truciznę, którą dostał od ojca i nosił zawsze w pierścieniu, by nie wpaść w ręce Rzymian i nie zostać umieszczonym w klatce podczas triumfu. Przed śmiercią powiedział: „Uwolnijmy Rzymian od ich długiego niepokoju, skoro twierdzą, iż zbyt długo jest czekać na śmierć starego człowieka”.
Przegrana pod Zamą oznaczała koniec silnego państwa kartagińskiego. Dzięki zreformowaniu armii rzymskiej przez Scypiona stała się ona od tamtego momentu niemal nie do pokonania. Rzym stał się największą potęgą basenu Morza Śródziemnego, a nie mając godnych konkurentów rozpoczął ekspansję, by stać się w przyszłości wielkim Imperium Rzymskim.