Rozdziały
Jugurta (urodził się około 160 r p.n.e. zmarł w 104 r. p.n.e) był wnukiem Masynissy, czyli władcy Numidii który pod koniec II wojny punickiej przeszedł na stronę Rzymu walnie przyczyniając się do zwycięstwa Scypiona Afrykańskiego Starszego odniesionego nad Hannibalem w bitwie pod Zamą w 202 r. p.n.e. i który w uznaniu za to uzyskał koronę Numidii.
Po śmierci Masynissy w 148 r. p.n.e. – mającej miejsce w czasie trwającej III wojny punickiej – Scypion Afrykański Młodszy (pogromca Kartaginy w tej wojnie z roku 146 p.n.e.) stojąc na straży testamentu Masynissy podzielił królestwo między jego trzech prawowitych synów, jako równych sobie tj. Gulusse, Mastanabala i Micypsę. Po nie do końca wyjaśnionej śmierci Gulussy i Mastanabala (w 140 r. p.n.e.) jedynowładcą Numidii został Micypsa. Jugurta był bratankiem Micypsy (nieprawym synem Mastanabala). Ponieważ stawał się on coraz popularniejszy wśród ludu, król postanowił pozbyć się go i wysłał go do Hiszpanii. Miał nadzieję, że przez zapomnienie zmaleje popularność Jogurty lub co nawet byłoby korzystniejsze, że go już więcej nie ujrzy. Oddajmy głos w tej sprawie historykowi i politykowi Gajuszowi Salustiuszowi Kryspusowi, który tak opisał trapiące króla wątpliwości leżące u podstaw podjęcia brzemiennej w skutki dla jego rodziny (jak się okazało) decyzji.
Chociaż Micypsa z początku był z tego zadowolony i uważał, że dzielność Jugurty przysporzy sławy jego królestwu, to jednak z czasem biorąc pod uwagę, że sława młodzieńca ustawicznie rośnie, on sam jest już w podeszłym wieku, a dzieci jego jeszcze młode, bardzo się tym stanem rzeczy zaniepokoił i wiele w skrytości ducha przemyśliwał. Grozą przejmowała go natura ludzka żądna władzy i pochopna do zaspokojenia wrodzonych namiętności, prócz tego podeszły już wiek i młodociany wiek synów; wszystko to stanowiło doskonałą okazję dla Jugurty, a przecież okazja prowadzi na manowce nawet ludzi całkiem przeciętnych, nęcąc ich nadzieją łupu; niepokoił go również entuzjazm Numidyjczyków dla Jugurty i bał się, żeby nie wybuchł jaki bunt, lub wojna, jeśliby tak lubianego człowieka podstępnie zamordował. (…) Wobec tego jednak, że Jugurta był skory do oręża i żądny chwały wojennej, postanawia powierzać mu niebezpieczne misje i w ten sposób próbować szczęścia. Wysyłając więc podczas wojny numantyńskiej wojska posiłkowe piesze i konne dla narodu rzymskiego, postawił Jugurtę na czele kontyngentu numidyjskiego, wyznaczonego do Hiszpanii; miał nadzieję, że Jugurta łatwo tam śmierć znajdzie, albo przez popisywanie się odwagą, albo wskutek okrucieństwa nieprzyjaciół (…)
Jakżeż się pomylił! Stało się wprost przeciwnie. Oto bowiem zdolności Jugurty, który brał udział w oblężeniu Numancji pod dowództwem Scypiona Afrykańskiego Młodszego przykuły uwagę tego ostatniego. Zasugerował on królowi adopcję bratanka, a wiadomym było, że sugestii takich wodzów jak Scypion od tak się nie odrzuca. Pod presją Scypiona Afrykańskiego Młodszego król zdecydował zatem się adoptować Jugurtę i uznać go za swojego legalnego następcę do tronu Numidii obok swych synów: Hiempsala i Adherbala.
Przepowiednia Jugurty i marsz ku władzy
To właśnie podczas pobytu na Półwyspie Iberyjskim młodzieniec nawiązał wiele korzystnych znajomości ze znaczącymi osobistościami republiki rzymskiej. Oprócz tego miał okazję poznać mentalność Rzymian i ich podatność na przekupstwo, czego dowodem jest przypisywane mu przez Liwiusza oraz Salustiusza stwierdzenie dotyczące przyszłości Rzymu: „Urbem venalem et mature perituram, si emptorem invenerit”, czyli „O, miasto przedajne i mające rychło zginąć, jeśli znajdzie kupca”. Poczynione wówczas obserwacje, w przyszłości, skutecznie wprowadzi w życie bez skrupułów sięgając do kiesy i dzięki temu wodząc za nos i kompromitując potęgę znad Tybru przez dobrych parę lat.
Tymczasem 118 roku p.n.e. umiera król Numidii Micypsa, który przed swoją śmiercią (podobnie jak wcześniej jego ojciec Masynissa) podzielił państwo na trzy części pomiędzy: adoptowanego Jugurtę, Hiempsala i Adherbala (dwaj naturalni synowie Micypsy). Ponieważ ustalenie zakresu władzy każdego z pretendentów do tronu Numidii nie zostało tym razem dokonane z udziałem Rzymian, jak to miało miejsce w 148 p.n.e., to pomiędzy spadkobiercami szybko doszło do konfliktu. Według rzymskiego historyka Salustiusza, podczas spotkania trzech braci dotyczącego podziału władzy, Hiempsal miał czynić liczne wrogie uwagi względem Jugurty i wypominać mu niskie pochodzenie jego matki. Już wkrótce okazało się, że nie było to najmądrzejsze posunięcie z jego strony. Tym sposobem ugrał bowiem tylko tylko tyle, że pierwszy wypadł z gry o władzę. Już w rok po śmierci Micypsy został zamordowany z polecenia Jugurty w miejscowości Tirmida (117 p.n.e.). Fakt ten skłonił Adherbala do zbrojnego wystąpienia przeciw mordercy rodzonego brata, lecz konfrontacja z Jugurtą zakończyła się klęską również i dla niego. Aby uratować życie salwował się ucieczką do Rzymu przedstawiając swoje racje przed Senatem i prosząc o pomoc. Gdy jednak sprawa problemów dynastycznych w Numidii trafiła pod obrady rzymskiego Senatu, Jugurta oczywiście zaprzeczył swemu udziałowi w morderstwie Hiempsala i przerzucił winę za śmierć Hiempsala… na samego Hiempsala. Stwierdził mianowicie, że został on zabity przez Numidyjczyków „z powodu swego okrucieństwa”. Co więcej nauka i obserwacje Jugurty co do natury Rzymian poczynione w czasie pobytu w Hiszpanii najwyraźniej nie poszły na marne. Jakżeż zdziwiony musiał być bowiem Adherbal, gdy Senatorowie rzymscy, najpewniej dzięki przekupstwu Jugurty, choć może również z braku chęci do prowadzenia ciężkich walk w trudnym terenie z ubogim państwem klienckim, zdecydowali o podziale Numidii na dwie części. Jugurta otrzymał część zachodnią, Adherbal wschodnią ze stolicą w Cyrcie.
Zawarty pokój nie trwał jednak zbyt długo i już w 112 roku p.n.e. wybuchł ponowny konflikt. Jugurta dążył bowiem do zjednoczenia kraju i objęcia pełni władzy, którą bynajmniej nie zamierzał się dzielić z Adherbalem. Wojska Jugurty obległy Cyrtę, w której przebywał Adherbal. Wiadomość o złamaniu ustalonego kompromisu przez Jugurtę nie zrobiła w Rzymie większego wrażenia. Dla Rzymian zawierucha dynastyczna w Numidii (która z Adherbalem czy bez niego i tak byłaby państwem klienckim Rzymu) miała w gruncie rzeczy drugorzędne znaczenie. Ponieważ jednak w oblężonym mieście istniała dość pokaźna społeczność italska oraz z racji dość dużych kontaktów handlowych prowadzonych przez tą społeczność, Senat zdecydował o wysłaniu do Numidii komisji pod przewodnictwem Skaurusa, mającej na celu osiągnięcie kompromisu z Jugurtą. Według Cycerona – Skaurus był jednym z najbardziej utalentowanych i wpływowych ludzi, cenionym za mądrość, godność, konsekwencję i wspaniałe osiągnięcia. Komisja wylądowawszy w Utyce wysłała list do Jugurty wzywając go w imieniu Senatu aby jak najszybciej zjawił się w prowincji Africa. Numidyjczyk z jednej strony obawiał się gniewu Senatu, jeśli nie posłucha posłów, z drugiej znów strony chciał kontynuować swoje plany i oblegał Cyrtę starając się zdobyć miasto jeszcze przed spotkaniem z posłami, chcąc ich postawić przed faktem dokonanym. W końcu obawiając się, żeby przez dłuższe zwlekanie nie zirytować Skaurusa i jego komisji, przybył na spotkanie. Na spotkaniu tym w imieniu senatu wyrażono oburzenie z powodu podjętych przez Jugurtę działań zbrojnych, wypowiedziano również (a jakże) ostre groźby pod jego adresem za to, że nie odstępował od oblężenia. Rychło przystąpiono też do rozmów mających na celu zażegnanie konfliktu, jednak owoce tych rozmów były więcej niż skromne, a mówiąc wprost komisja ze Skaurusem na czele jak przyjechała z niczym, tak z niczym odjechała. Nie trzeba dodawać, że szybko pojawiły się oskarżenia, że dostojny Skaurus został przez Jugurtę najzwyczajniej przekupiony. Z drugiej strony kompromisu nie osiągnięto również dlatego, że Jugurta nie chciał go osiągnąć. Ten sprytny władca był przecież świadomy, że Skaurus nie może mu wypowiedzieć wojny, a nawet gdyby, to Senat tego pomysłu nie poprze. Oblężenie miasta trwało więc w najlepsze dalej, finalnie aż do jego zdobycia. Nie trzeba chyba dodawać, że po przejęciu miasta Jugurta natychmiast rozkazał zamordować Adherbala. Upragniona korona królewska Numidii należała do niego i tylko do niego. Gdyby tylko na tym poprzestał, możliwe że sprawy potoczyłyby się dla niego inaczej, może bardziej szczęśliwie… niż się potoczyły. Niestety tym razem popełnił jednak błąd, gdyż tak się rozpędził, że razem z Adherbalem zamordować kazał wszystkich mężczyzn w mieście, w tym również Rzymian, a tego Rzym darować już nie mógł. Masowa rzeź Cyrty w tym przede wszystkim zamieszkujących ją Rzymian spowodowała, że w 111 roku p.n.e. Senat wypowiedział mu wojnę, która przeszła do historii jako wojna jugurtyńska (111-105 r. p.n.e). Tymczasem jednak „szczęście” wciąż dopisywało Jugurcie.
Fortuna kołem się toczy
Dowództwo nad armią, która rozprawić się miała z Jugurtą przydzielono konsulowi Lucjuszowi Kalpuriuszowi Bestii, który choć osiągnął kilkakrotnie powodzenie w prowadzonych działaniach zbrojnych, to wobec trudnych warunków do prowadzenia wojny na suchym i niedogodnym do walk terytorium Afryki doprowadził do podjęcia rokowań pokojowych, na mocy których Numidyjczyk zobowiązywał się do wypłacenia kontrybucji, wydania zbiegów i słoni bojowych. Gdy w Rzymie dowiedziano się o „niezwykle” korzystnych dla Jugusty warunkach na jakich zawarty został z nim pokój, odebrano to jako ewidentny dowód na dokonanie przez niego przekupstwa Lucjusza Bestii. Wezwano zatem obydwu niedawnych „przeciwników”, do stawienia się w senacie w celu złożenia wyjaśnień dodatkowo nęcąc Jugurtę możliwością uzyskania przebaczenia win za ujawnienie prawdy o wypadkach prowadzących do zawarcia pokoju na tak korzystnych dla niego warunkach. Jugurta choć nie do końca ufał zapewnieniom o wybaczeniu za prawdę – do Rzymu, a jakże, przybył, ale w chwili, kiedy zamierzał złożyć zeznania przed zgromadzeniem ludowym, trybun ludowy z mocy przysługującej mu intercesji rozkazał mu zamilczeć, w ten sposób chroniąc Jugurtę i jego wysoko postawionych popleczników (w tym również siebie samego) przed złożeniem obciążających go zeznań. Proces zamienił się w farsę. Aż nadto oczywistym było, że doszło do przekupienia, także owego trybuna. Jakby tego było mało, Jugurta nawet przebywając w Rzymie nie próżnował jeśli chodzi o utrwalenie raz zdobytej władzy. Był tak zuchwały, że przebywając w samym sercu imperium jakim było Miasto Wilczycy nie omieszkał polecić zamordowania przebywającego w nim wnuka Masynissy, a swojego kuzyna – Massiwę, który (z poduszczenia rzymskiego) właśnie zaczął zgłaszać pretensję do korony numidyjskiej. Według rzymskiego historyka i polityka Gajusza Salustiusza Kryspusa zabójstwa dokonał Bomilkar, przyjaciel i zaufany Jugurty, który wraz z królem przybył do Rzymu. W procesie dotyczącym śmierci Massiwy ani Bomilkar, ani Jugurta nie ponieśli jednak bezpośredniej odpowiedzialności, gdyż bronił ich immunitet dyplomatyczny. Dodatkowo Bomilkar uciekł potajemnie do Numidii. W zaistniałych okolicznościach nie może natomiast dziwić fakt, że za swoje działania Jugurta został wydalony z Miasta Wilczycy, a działania wojenne przeciw niemu wznowiono.
Po wznowieniu wojny kolejne starcie między Numidią, a Rzymem miało miejsce na przełomie lat 110/109. Następca Lucjusza Bestii, pretor Aulus Postumus Albinus, skierował się ze swoimi legionami na północ Numidii z zamiarem zdobycia miasta Suthul, w którym znajdowała się część skarbca królewskiego i środki na opłacanie wojsk numidyjskich. Jednakże pewnej nocy w czasie prowadzonego oblężenia, to armia rzymska została otoczona przez siły Jugurty. Jak mogło do tego dojść? Znów w sukurs Jugurcie przyszła znajomość mentalności Rzymian ich próżności i chciwości oraz stosowanej taktyki wojskowej. Jugurta dokonał tego w najprostszy i najbardziej już sprawdzony z możliwych sposobów. Po prostu, część sprzymierzonych z Rzymem wojsk liguryjskich i trackich przekupiono tak, że w momencie przejścia oblężonych do kontrataku przeszły one na stronę Numidyjczyków. Na pozostałe siły Numidowie uderzyli, zmuszając Rzymian do ucieczki na pobliskie wzgórze, podczas której wielu legionistów straciło broń. Dodatkowo Numidyjczycy splądrowali obóz rzymski. Otoczeni na wzgórzu Rzymianie będąc bez wody, żywności i w większości bez broni, żeby uniknąć wycięcia w pień zmuszeni zostali do upokarzającego poddania się zwycięzcy. Oddajmy ponownie głos w tej sprawie Gajuszowi Salustiuszowi Kryspusowi, który tak opisał to zdarzenie w swym dziele:
Noc i rabowanie obozu stanęły na przeszkodzie nieprzyjaciołom w pełnym wyzyskaniu zwycięstwa. Następnie Jugurta w rozmowie nazajutrz przeprowadzonej z Aulusem oświadcza, że chociaż w takim go kotle zamknął, że mógłby go orężem lub głodem zgubić, to jednak pomny na niestałość i zmienność losów ludzkich, przepuści ich wszystkich cało pod jarzmo, jeśli Aulus zawrze z nim układ pokojowy; prócz tego winien Aulus w przeciągu 10 dni opuścić terytorium Numidii. Chociaż warunki te były ciężkie i bardzo poniżające, to jednak, ponieważ zwalniały one okrążonych Rzymian od strachu przed śmiercią, zawarto pokój zgodnie z dyktatem króla.
Po takiej hańbie, o jakimkolwiek porozumieniu z Rzymem nie mogło już więcej być mowy. Gdy zatem Jugurta wystąpił do Senatu o uznanie go za prawowitego i jedynego władcę Numidii – Senat odmówił. Nie przyjął także warunków pokoju, podpisanych przez Albinusa i powołał na dowódcę armii w Numidii konsula Kwintusa Cecyliusza Metellusa. Objął on w dowództwo – jak opisuje to Gajusz Salustiusz Kryspus – „wojsko rozleniwione, pozbawione ducha bojowego, niewytrzymałe na trud i niebezpieczeństwo, silniejsze w języku niż w walce, grabiące sprzymierzeńców, a same będące ofiarą grabieży ze strony nieprzyjaciół, nie wiedzące, co to rozkaz albo posłuszeństwo”. Pomimo tego uzupełniwszy straty i przywróciwszy dyscyplinę w kolejnych bitwach zdołał w latach 109-107 p.n.e. zająć całą Numidię (bitwa nad rzeką Muthul, szturm Zamy, zdobycie Thali). Stosując jednocześnie taktykę spalonej ziemi zniszczył linie zaopatrzeniowe Jugurty. Zmusiło to armię numidyjską do rozpoczęcia walki podjazdowej. Sam Jugurta pozostał jednak nieuchwytny. Taktyka prowadzenia wojny przyjęta przez Kwintusa Metellusa choć skuteczna doprowadziła z kolei do niezgody w szeregach rzymskich. Pomiędzy wodzem rzymskim, a jednym z jego ambitnych oficerów, Gajuszem Mariuszem doszło do ostrej różnicy zdań w kwestii sposobu dalszego jej prowadzenia. Zarzucał on mianowicie wodzowi, że „umyślnie przewleka wojnę, gdyż będąc człowiekiem próżnym o królewskiej wprost dumie zbyt wielkie zadowolenie znajduje w sprawowaniu dowództwa”. Mariusz za pozwoleniem Metellusa powrócił do Rzymu (który sądził, że w ten sposób pozbył się utyskującego podwładnego) i dzięki wykorzystaniu panującego w Rzymie powszechnego niezadowolenia z rządów rzymskich nobilów, do których zaliczał się również Metellus, przy wsparciu ekwitów i plebsu został po raz pierwszy w swojej karierze wybrany konsulem roku 107 p.n.e. Tym sposobem objął dowództwo nad armią w Numidii po Kwintusie Cecyliusza Metellusie. Pomimo odniesienia w następnym roku (106 r. p.n.e.) pod Cyrtą świetnego zwycięstwa nad połączoną armią Jugurty oraz jego teścia króla Mauretanii Bokchusa – Mariuszowi również nie udało się pojmać Jugurty.
Nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka
Nie wiadomo jak potoczyłaby się wojna i dalsze losy chytrego i wciąż nieuchwytnego Jugurty, gdyby nie jego teść i jednocześnie król Mauretanii Bokchus, który po dwukrotnym pogromie swej armii pod Cyrtą dość szybko zdał sobie sprawę z możliwości militarnych Miasta Wilczycy. Dostrzegł, że przedłużający się konflikt, w który został wmanewrowany przez Jugurtę tylko wyniszcza jego państwo podczas, gdy szanse na zwycięstwo z machiną wojenną Rzymu pozostają mocno iluzoryczne. Rzymianie również dość mieli przedłużającej się wojny i uganiania się po całej Numidii za ukrywającym się i szybko przemieszczającym się z miejsca na miejsce Jugrutą. Od tego momentu wypadki nabierają tempa, a sprzyjająca dotychczas Jugurcie fortuna zaczyna ostatecznie odwracać od niego swoje oblicze. Tak nawiązanie dwustronnych negocjacji ponad głową Jugurty opisuje Gajusz Salustiusz Kryspus:
W pięć dni po powtórnej klęsce barbarzyńców [pod Cyrtą – przyp. autora] przybywają tam posłowie od Bokchusa, którzy w imieniu króla proszą Mariusza o przysłanie do niego dwóch najbardziej zaufanych sobie ludzi; oświadczają, ze król chce z nimi pomówić w pewnej sprawie, która będzie korzystna zarówno dla Bokchusa jak i dla narodu rzymskiego Mariusz natychmiast każe się tam udać Lucjuszowi Sulli i Aulusowi Manliuszowi. A chociaż udawali się oni tam z inicjatywy króla, to jednak postanowiono wygłosić do Bokchusa przemowę, aby go nagiąć do rzymskich planów, jeśliby się do nich odnosił niechętnie, albo, jeśliby sam pragnął pokoju, tym bardziej go do tej myśli zapalić.
Rozpoczęcie negocjacji pokojowych przez teścia nie uszło bynajmniej uwadze samego zainteresowanego. Doszło do paradoksalnej sytuacji. Oto bowiem w trakcie oficjalnie prowadzonych negocjacji pokojowych pełnomocnik rzymski Sulla potajemnie namawiał Bokchusa do wydania mu Jugurty, a Jugurta do wydania mu Sulli perswadując, „że jeżeli Bokchus pragnie korzyści dla nich obu i dotrzymania pokoju ze strony Rzymian, to niech się postara o to, żeby wszyscy trzej zeszli się razem w jednym miejscu pozornie dla przeprowadzenia rozmów pokojowych i niech mu tam wyda Sullę: kiedy raz tak wybitnego człowieka dostanie w swe ręce, to na pewno senat albo naród rzymski każe zawrzeć pokój, gdyż nie pozostawią w ręku nieprzyjaciół człowieka tak znakomitego, który dostał się do niewoli nie przez tchórzostwo, lecz spełniając funkcję państwową”. Bokchus wahał się, do końca nie wiedząc co uczynić. Ostatecznie wybrał zdradę Jugurty. Pojmał go podstępnie, a następnie wydał Gajuszowi Mariuszowi. Szczęśliwa gwiazda Jogurty tym razem zgasła na zawsze. Wojna jugurtyńska właśnie dobiegła końca.
Przez dwa lata Gajusz Mariusz zaprowadzał porządek w powojennej Numidii. Zgodnie z wcześniejszymi potajemnie przeprowadzonymi układami przez Sullę z Bokchusem jej zachodnią część oddano królowi, natomiast we wschodniej części zwycięski Rzym osadził na tronie innego wnuka Masynissy, Gaudę. Sam Gajusz Mariusz wrócił do Rzymu w 104 roku p.n.e. Odbył uroczysty triumf, podczas którego przed wiwatującym tłumem prowadzono Jugurtę zakutego w kajdany. Oto jak opisuje ten moment Plutarch z Cheronei:
Gdy prowadzono go w pochodzie tryumfalnym, oszalał. W więzieniu zdarto mu z ciała tunikę, a szamotanina o jego złote kolczyki odznaczała się taką chciwością, że oderwano mu płatek ucha. Następnie wepchnięto go, nagiego, do jamy w ziemi. Rozglądał się wkoło całkiem zdezorientowany, wreszcie rzekł, szeroko się uśmiechając: „Na Herkulesa, ta rzymska łaźnia jest zimna!
– Plutarch z Cheronei, Żywot Mariusza 12 [w:] „Żywoty sławnych mężów”
Tak zginął Jugurta, najsprytniejszy z wrogów Rzymu, który przez wiele lat z powodzeniem wodził za nos ówczesną światową potęgę. Co do przepowiedni Jugurty, to spełniła się ona tylko częściowo, bo miasto choć przedajne, to rychło nie zginęło i w zmiennych kolejach losu przeżyło Jugurtę (będąc sercem imperium) o blisko 600 lat – ale to już przecież zupełnie inna historia.